KTO MA PRAWO ZAJMOWAĆ SIE JĘZYKIEM?

W skrócie tutaj – treść transmisji, oraz to , czego nie mogłam dopowiedzieć :
Tak. Słowianie mają ogromny potencjał jaki daje starożytna kultura.
Tak. Słowianie mają tendencję do dyskutowania, zdobywania dużej wiedzy
ogólnej, i są z tego dumni. I dobrze. Badajcie, studiujcie, czujcie
język, i co najważniejsze – odważcie się na studiowanie z dziećmi, na
prowadzenie edukacji domowej dla swoich dzieci. I trzeba zrozumieć, że
dziecko przede wszystkim UCZY SIĘ SAMO. Więc nie jest tak, że coś
możecie CAŁKOWICIE ZEPSUĆ. Tak, możecie, jeśli pójdziecie w całkowity
unschooling, nie dacie mu pomocy i bodźców, a wasze dziecko nie jest
wystarczająco inteligentne i nie ma przeznaczenia do samodzielnych
studiów i odkryć.
I jest wspaniała epoka gdy każdy ma dostęp do wiedzy w internecie. I
to wiedzy po polsku, już uproszczonej , spopularyzowanej.
I jest wspaniały czas gdy całe zasoby bibliotek są online w zasięgu
ręki. Nic tylko uczyć się.
I jest wspaniały czas, gdy nie tylko możecie pisać raptularze i
pamiętniki dla potomnych ale i pisać blogi, robić vlogi, kanały
edukacyjne i wydawać nawet kilka książek zupełnie nie związanych z
historią waszego rodu… (tradycje polskiej szlachty)
I jest dobra epoka, gdy każdy może pójść postudiować
ALE NADAL
Tylko 20 % społeczeństwa JEST PRZEZNACZONYCH BY RZECZYWIŚCIE BYĆ BADACZAMI.
By rzeczywiście być na uniwersytecie. To ogromny błąd, że tak wiele
osób ma magisterkę, bo ona traci na wartości. A to etap niezbędny
przez rzeczywistymi studiami i badaniami.
Licencjat WYSTARCZA WSZYSTKIM, NAWET NAUCZYCIELOM.
Mgr powinno być dla badaczy, dla tych KTÓRZY POTRAFIĄ NAPISAĆ
PRAWDZIWĄ PRACĘ BADAWCZĄ.
I teraz — cóż, moja cierpliwość się skończyła. Cierpliwość
porównywania mnie do kogoś tam, czy wysyłania mi emaili i wiadomości,
jak dla mnie – od czapy – i pozbawionych szacunku.
Tak. Jestem kobietą. W środowisku ruchu słowiańskiego najczęściej
kobiet się nie szanuje, nad czym ubolewam.
Jestem kobietą. A przy tym :
Kochani, mam 49 lat. A to znaczy PRAWIE 50. Gdybym miała dzieci
wcześniej niż w 35 roku życia, byłabym już babcią….
A tymczasem ja jestem matką i długo nią jeszcze będę- aktywnie.
W 1999 — dla niektórych to zamierzchłe czasy – zrobiłam magisterkę
na Polonistyce , na Uniwersytecie Warszawskim. I tak — jest różnica
pomiędzy UW i Jagiellońskim, a innymi uniwersytetami w Polsce. Różnica
zasobów i tradycji.
Od dziecka zajmowałam się językami – ja je po prostu tworzyłam ,
wymyślałam i uczyłam ich kuzynów. Działało w praktyce jako tajny kod
dziecięcy.
Od dziecka również pisałam poezję i prozę.
Gdy miałam 18-23 lata zajmowałam się CZYNNIE – filozofią, tomizmem
mianowicie, robiłam pogadanki w kościele (sic!), oraz zajmowałam się
doktryną katolicyzmu – tak – prowadziłam zajęcia w grupach. Od wieku
23 lata zaczęłam dawać korepetycje z polskiego, francuskiego,
angielskiego. Uczyłam polskie dzieci za granicą również. Z matury z
polskiego dostałam 6, to był pierwszy rok, gdy te szóstki weszły.
Zaczęłam pisać temat jakiś tam – po czym przyszła moja polonistka (tak
kiedys wyglądała matura… ) i poprosiła, a raczej kazała mi (!) pisać
„ten temat którego nikt inny nie pisze” czyli o poezji. W porządku.
Skreśliłam. Napisałam. Mi było wszystko jedno co piszę, napisać
umiałam wszystko. Na Polonistykę było sporo osób na jedno miejsce, ile
w tej chwili nie pamiętam. Dostałam się bezproblemowo.
Moja praca magisterska miała ok 250 str a4, była pogłębiona analizą
językowo-literacką STARODRUKU z siedemnastego wieku, francuskiego
starodruku i polskiego starodruku. To jest wysoki poziom znajomości
polskiego i francuskiego. Dostałam się też dwa razy na Romanistykę,
ale już nie miałam czasu studiować bo poszłam do pracy w DZIALE
INFORMATYCZNYM FIRMY FRANCUSKIEJ.
Cały czas pisałam wiersze i prozę. Mam trzy niewydane powieści i
tysiące wierszy.
Kilka przedruków w tomikach grupowych – pokonkursowych. I jeden tomik
własny. 100 str. Nie mam więcej bo SZKODA MI BYŁO NA POEZJĘ WYDAWAĆ
PIENIĘDZY. Oraz szkoda czasu na udział w konkursach i pisanie pod temat. Oraz szkoda czasu na wkupianie się w łaski wydawnictw i niekończąca się korespondencję do nich.
Zawsze też czułam, że bardziej badam język niż kreatywnie odtwarzam.
Ale prawda tu leży pośrodku. Jestem zarówno badaczem z ogromnym
warsztatem pracy, jak i poetką.
JESTEM LINGWISTKĄ, BADACZKĄ, POETKĄ, PROZATORKĄ I NAUCZYCIELKĄ.
I PISARKĄ. to w sobie ceniłam najmniej, ale ja piszę więcej niż uczę.
Mam ok 30 zeszytów zapisanych dzienników, prowadziłam 5 różnych tematycznie blogów od 2005. Moje powieści i wiersze znajdziecie na mojej stronie www.
To co teraz się liczy to moje książki, które ujęłam w serię. Tam jest 6 książek o języku i dwie o edukacji.
To są poważne książki po latach moich badań i oparte na mojej praktyce lingwisty i nauczyciela. Są alternatywne. Tak. Są wyzwaniem dla zastałych poglądów o językoznawstwie. Tak
Ale ja się do obecnej wiedzy językoznawczej odnoszę i wiem co I DLACZEGO odrzucam.
Moje słowa nie są rzucaniem słów na wiatr, ani nie są jakimś jedynie wglądem bez oparcia w nauce.
Uważam i takie dostałam opinie, że moje wykłady były perfekcyjnie przygotowane. Jak się skupicie na oglądaniu to macie wiedze o gramatyce tam od A do Z. Gratis.
Ja jestem perfekcjonistką. Nigdy nie pozwolę sobie w temacie języka na opinie ad hoc, i to mi się właśnie zarzucało po wywiadach czy że nie odpowiadam na pytania – dla mnie , od Sasa do Lasa..
Bo ja WAŻĘ swoje słowa i MYŚLĘ nad odpowiedzią:)
Jednocześnie ubolewam ze studia zaoczne nie dały mi poprawić wymowy angielskiej. Studentów traktuje się po macoszemu jeśli chodzi o laboratoria…
Mam więc akcent południowych USA.
Moje języki to bardziej efekt pracy i praktyki własnej niż studiów.
Zresztą językow należy uczyć się przez czucie i praktykę. Uczyłam się 10 języków, w tym łaciny , sanskrytu. W celach użytkowych…
Zaczęłam uczyć w żłobkach, przedsszkolach, szkołach, prywatnych i
państwowych – angielskiego , francuskiego, hiszpańskiego – w 2005r. W
2006 r poszłam na studia ZAOCZNE jednocześnie pracując i wychowując
maleńkie dziecko. Zrobiłam 3 lata i licencjat – dwa kierunki na dwu
oddzielnych kierunkach (w dwu miejscach w Warszawie), Francuskie
Kolegium Nauczycielskie i Angielskie Kolegium Nauczycielskie. I
zrobiłam do obu praktyki w szkołach. Pracę pisałam o nauczaniu – po
angielsku tylko.
Od 2005 r pracowałam w LO , uczyłam angielskiego. Z mgr z Polonistyki
i egzaminami CAE, FCE, i innymi. Leganie uczyłam – na etat lub
kontrakt, lub działalność gospodarczą.
Wcześniej dawałam lekcje. W Polsce i za granicą.
To oznacza, że pracuję jako nauczyciel już ok 20 lat. Nieprzerwanie.
Albo – w szkołach, albo online, w Polsce i za granicą. Nawet tu w
Peru. Uczyłam wszystkich – od 6 miesięcy życia, do 80tki.
2012 – 2019 r. miałam swoją szkołę językową. Niedużą, za to
wielowymiarową, ze świetlicą dla dzieci i zajęciami kreatywnymi w
roku, w wakacje i ferie.
Zawsze uczyłam po swojemu i tworzyłam własne programy nauki i
wymyślałam metody. Bo „nie ma takiego człowiek, którego nie mogłabym
języka nauczyć”
Te metody i badania nad językiem zaczęłam szybko zapisywać.
Jestem zarówno teoretykiem jak i praktykiem.
ALE PRAKTYKIEM PRZEDE WSZYSTKIM.
Gdybym została na Polonistyce w IBL (Instytut Badań Literackich –
zajmowałabym się literaturą staropolską, pewnie Morsztynami, od strony
językowej i literackiej. Gdybym weszła na Sorbonę do działu
kulturoznawczego, zajmowałabym się synkretyzmem kulturowym (opera moja
pasja, plus inne dziedziny ekspresji). Gdybym chciała po drugich
studiach wejść na uniwersytet poszłabym robić magisterkę na Anglistyce
i pewnie zajmowałabym się tworzeniem programów edukacyjnych i
podreczników. Gdyby. Ale ja zawsze wolałam być niezależna albo tylko
trochę zależna i pójść własną drogą.
Z Władysławem Glanerem mielismy tworzyć podwaliny szkoły słowiańskiej,
w Szkole Waldorfskiej chciałam napisać program nauki angielskiego. Ale
widać nie miałam tych rzeczy zrobić bo współpraca się zamknęła. Widać
MAM IŚĆ WŁASNĄ DROGĄ.
Tak — tak jest trudniej, bo za przeproszeniem „byle kto” podważa mój
dorobek i doświadczenie i co chwila okazuje się, że powinnam okazywać
się swoim dorobkiem, dowodami, doświadczeniem itd. Dlatego tego tyle
mam na swoich stronach. Zajrzyjcie.
I TAK – JESTEM OTWARTA NA KORESPONDENCJĘ, NA Wasze pomysły, na Wasze
emaile, naWasze opowieści o Waszych doświadczeniach.
Ale — przestałam odpowiadać na emaile, które uznaję za pozbawione
szacunku, i te, w których ktoś uważa, że JEGO POMYSŁ JEST NAJLEPSZY, A
JA MUSZĘ SIĘ NAD NIM POCHYLIĆ.
Otóż – chętnie się pochylę i posłucham, ale to nie znaczy, że zmienię
swoje podejście. To nie znaczy też, że cudzy pomysł – który spadł
komuś z nieba będzie „lepszy” niż mój. 😉
Chodzi o to, że JEST MI BLIŻEJ DO PROFESORÓW UNIWERSYTETU niż do ludzi
, badaczy języka z ruchu słowiańskiego.
Tak, bywają zarozumiali, ale ja ich rozumiem, i szanuję ich pokorę. Bo
oni w całej swojej indoktrynacji i zamknięciu, nadal są pokornymi
badaczami.
I mają to , co ja cenię, i to co ja mam. I to nas łączy
Inteligencję połączoną z pokorą
logiczną przenikliwość
szeroki i długoletni solidny warsztat badacza
doświadczenie od strony zarówno badacza jak i zwykle pisarza i nauczyciela
Determinację
szacunek dla siebie jako badacza i swoich lat pracy, jak i szacunek
dla innych badaczy.
Tyle mam Wam dziś do powiedzenia
Powodzenia w odkrywaniu języka polskiego, naszego starożytnego
I życzę nabywania pokory w miarę studiowania …