O POTOMNOŚCI DO POTOMNOŚCI
O POTEM-NOŚCI
O POTEM-NICOŚCI
———————-
JULIUSZ SŁOWACKI
TESTAMENT MÓJ
Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami;
Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny:
Dziś was rzucam i dalej idę w cień — z duchami,
A jak gdyby tu szczęście było, idę smętny.
Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica
Ani dla mojej lutni, ani dla imienia:
Imię moje tak przeszło, jako błyskawica,
I będzie, jak dźwięk pusty, trwać przez pokolenia.
Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,
Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode;
A póki okręt walczył, siedziałem na maszcie,
A gdy tonął, z okrętem poszedłem pod wodę…
Ale kiedyś, o smętnych losach zadumany
Mojej biednej ojczyzny, pozna, kto szlachetny,
Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,
Lecz świetnościami moich dawnych przodków świetny.
Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą
I biedne serce moje spalą w aloesie,
I tej, która mi dała to serce, oddadzą:
Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie…
Niech przyjaciele moi siędą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb — oraz własną biedę:
Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,
Jeśli Bóg mnie uwolni od męki, nie przyjdę…
Lecz zaklinam: niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie, przez Boga rzucane na szaniec!
Co do mnie — ja zostawiam maleńką tu drużbę
Tych, co mogli pokochać serce moje dumne;
Znać, że srogą spełniłem, twardą Bożą służbę,
I zgodziłem się tu mieć niepłakaną trumnę.
Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi
Iść?… taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?
Być sternikiem duchami napełnionej łodzi
I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?
Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mi żywemu na nic, tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba — w aniołów przerobi.
————
Cyprian Norwid
Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie
I
Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie,
Że ci ze złota statuę lud niesie,
Otruwszy pierwej?…
Coś ty Italii zrobił, Alighieri?,
Że ci dwa groby stawi lud nieszczery,
Wygnawszy pierwej?…
Coś ty, Kolumbie, zrobił Europie,
Że ci trzy groby we trzech miejscach kopie,
Okuwszy pierwej?…
Coś ty uczynił swoim, Camoensie,
Że po raz drugi grób twój grabarz trzęsie,
Zgłodziwszy pierwej?…
Coś ty, Kościuszko, zawinił na świecie,
Że dwa cię głazy we dwu stronach gniecie,
Bez miejsca pierwej?…
Coś ty uczynił światu, Napolionie,
Że cię w dwa groby zamknięto po zgonie,
Zamknąwszy pierwej?…
Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu?
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
II
Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie,
Gdzie? kiedy? w jakim sensie i obliczu?
Bo grób twój jeszcze odemkną powtórnie,
Inaczej będą głosić twe zasługi
I łez wylanych dziś będą się wstydzić,
A lać ci będą łzy potęgi drugiej
Ci, co człowiekiem nie mogli Cię widzieć…
III
Każdego z takich, jak ty, świat nie może
Od razu przyjąć na spokojne łoże,
I nie przyjmował nigdy, jak wiek wiekiem,
Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,
Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem
Później… lub pierwej…
——
„Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali”.
(…)
I ty fortuny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Item ględziarze i bajdury,
Ciągnący z nieba grubą rętę,
O, łapiduchy z Jasnej Góry,
Z Góry Kalwarii parchy święte,
I ty, księżuniu, co kutasa
Zawiązanego masz na supeł,
Żeby ci czasem nie pohasał,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
I wy, o których zapomniałem,
Lub pominąłem was przez litość,
Albo dlatego, że się bałem,
Albo, że taka was obfitość,
I ty, cenzorze, co za wiersz ten
Zapewne skażesz mnie na ciupę,
Iżem się stał świntuchów hersztem,
Całujcie mnie wszyscy w dupę!
—–
Kochanowski Jan
Jan Kochanowski zapisał się w narodowej tradycji jako wyrafinowany poeta, patriota, obrońca moralności. To obraz uproszczony czy nawet zakłamany. XVI-wieczny wieszcz potrafił się zabawić, lubił niedwuznaczne żarty, a niekiedy był tak dosadny… że jego utwory cenzurowano, aby nie gorszyć potomnych. I nie podważać przyjętej legendy.
„Kochanowski pisał po łacinie i po polsku, uprawiał różne gatunki poezji, zajmował się też przekładami, ale największą popularność zdobywały jego fraszki”
FRASZKA
Z wieczora na cześć [ucztę] księdza zaproszono,
ale mu na noc małpę [prostytutkę] przywiedziono. Trwała tam chwilę ta miła biesiada,
aż ksiądz zamieszkał [zapomniał] i mszej, i obiada!
————-
Stanisław Grochowiak
Gdy już nic nie zostanie
Kiedyś usadzę cię nagą wśród przepychu
Będą tam suknie ciężkie jak woda
Będą pończochy o zapachu jabłek
Będą na głowę nakrycia szerokie
I będzie metal
Chcę cię mieć nagą w krajobrazie ciemnym
Gęstym od brązów świeczników waz
Z których niech dymi waniliowy poncz
W rozdęte chrapy nieruchomych dogów
Czuł tę potrzebę Rembrandt kiedy Saskię
Malował coraz w śmierć swą odchodzącą
Jakby chciał wstrzymać ją wagą winogron
Przygnieść świeczników drogocennych światłem
S Grochowiak
Widownia
Jakże wysoko smutne
W tej czerwonej dali
Zadumane okręty — dwugarbne wielbłądy
Jak w grzywach się pokryły
Zwycięskie lwy
Z gardzielami okutymi płaczem
Mysz
Nawet najcichsza
W tej cichości nie skrobie
Świadoma wagi chwili
Jak przestraszone dziecko
Lisy patrzą głęboko w swe wielkie niebieskie oczy
W swe jaśniejące oczy
Rudych dziewcząt
I stoi krowa potężna o posturze przekwitłej już wdowy
Z tą samą obwisłością warg
Surowość fauny lamentującej
Przerasta majestaty
Sądu Eklezjastów
Cyklopów
I trąb
I długa
Nieludzko żółta
W swym śmiertelnym smutku
Stoi ta krowio-wielorybia widownia
Wobec nas
Ubranych w noże
Żelaza
I histeryczne werble
Gdy w przepaść
Podążamy
Na rozkraczonych nogach
———
S Grochowiak
Modlitwa do siebie
„…Rzeczy wietrznej albo nocnego cienia —
Nie przepłosz.
Weź senny galop jutrzennego jelenia
Na rozkosz.
Nad wywiniętą wargą dziewczyny
Scałuj zamsz.
Zdaj swą samotność na białe kotliny,
Cierpienia tamże”.
„…Sorakte w śniegach. Przegnaj je łuczywem,
Żagiewką okadź.
Gorczycznej wiedźmie, kostnicy mroźliwej
Pogardę okaż.
Rzeczy wietrznej albo nocnego cienia —
Nie odstąp.
Niech pośród podłych wysycha z pragnienia
Twa gąbka octu”.
Te są po bitwie modły, ale nie przegranej.
Po rzeczy wietrznej.
Po chwili smutku tak napowietrznej,
Jak słowo: Amen.
—-
OBRAZY
Breughel
Malczewski
————
Jestem Joanna Chołuj JC Lady Łada
Zapraszam
*KONSULTACJE kobiecość, dojrzały związek, energia żeńska i męska, wyjście z toksycznego związku, uzależnienia, zaburzenia osobowości, wiedza o sobie, współuzależnienie, rodzina
wiedza o sobie , filozofia przyrody, zdrowie, tcm, kuchnia pp, TB, minimalizm, życie poza systemem, życie za granicą, Peru
*KSIĄŻKI o dobrych i toksycznych związkach, o kobiecości, o języku, o edukacji, o mitologii
*KARTY medytacyjne i do pracy własnej
*KURS wyjść z toksycznego związku, odzyskać pełnię kobiecości, wejść w dojrzały dobry związek
*KURS Przemiana życia w 12 miesięcy w 12 sferach dzięki wiedzy starożytnej i słowiańskiej filozofii przyrody
*KURS TEORETYCZNY – Gramatyka i Język Ariów (polski starożytny)
*KURS PRAKTYCZNY – Gramatyka i Język Ariów (polski starożytny) https://fb.me/e/2HG96Ttoh
*SZKOŁA językowa FrIngla
jc@joannacholuj.pl
whatsapp +48 605 66 3939
Wszystkie reak