żyć po swojemu
powiem Wam coś. To nie chodzi o to, że edukacja domowa jest najlepsza.
Ale prawdą jest, że daje duże możliwości życia po swojemu.
To nie chodzi o to, że własny biznes jest najlepszy
Ale prawdą jest, że daje duże możliwości życia po swojemu
Moja metoda jest taka. Wcale nie musi być jednak słuszna dla wszystkich
Pracować dla siebie. Wedle własnych zasad. To oznacza własny szablon pracy i własny grafik.
Jednak nie harować non stop by co dwa miesiące być na Karaibach.
Pracować na totalnym minimum. Nie mieć kredytów. Wynajmować coś tanio. Nie płacić za dużo opłat.
Gdzieś poza dużymi miastami. Gdzieś po znajomości. Może gdzieś na odludziu. Slow life. Żadnych cyrków i fajerwerków. Żadnych zbytków.
Odkładać. Żeby wcześniej czy później móc wyjechać w miejsce które naprawdę nas ociepla, grzeje, jest tak czy siak jakoś wymarzone i wspiera energetycznie.
Mieć jakies dzieci. Mieć jakiś związek. Mieć siebie. Nie jakąś. Mieć konkretną siebie w konkretny sposób.
Być wolną od zobowiązań i instytucji na tyle na ile się da. Ale wcale nie całkowicie.
Żadnych głupot o matrixach. To nieprawda. Być w matrycy. Czuć jej wsparcie. Dogadać się z nią.
Żadnych odlotów duchowych. Stać twardo na ziemi. Nie wierzyć w radykalne zmiany, resety, pierdolety.
Żyć swoim życiem. Być zbawcą dla siebie. Korzystać z pomocy innych. Innych po prostu. Nie żadnych zbawców.
Być wolną od przymusu edukacyjnego. Uczyć się po swojemu. Uczyć po swojemu.
Dać sobie wolność od kieratu życia rodzinnego i szkolnego. Przynajmniej od pewnego momentu.
Wprowadzić dzieci do edukacji domowej. Nie wstawać rano. Nigdzie się nie spieszyć. Nie dostosowywać się do nikogo całkowicie. Ale szanowac podstawy. Uczyć wedle zasad , planu. Uczyć dyscypliny wedle siebie, nie narzuconej. Nie bojkotować całkowicie ministerialnego programu nauki. Uznawać egzaminy szkolne i dyplomy.
Być W i być POZA – jednocześnie.
Zachować zdrowy rozsądek.
Uczyć dzieci uczenia SIĘ i dyscypliny. Od wieku nastoletniego puścić do szkoły. Rejonowej, najbliższej. Nie uczestniczyć w życiu tej szkoły, zebraniach, naradach, wyjazdach. To sprawa nastoletniego dziecka. Nauczyć dziecko niezależności, wyrażania własnego zdania i własnego szablonu nauki a więc — oporu wedle narzuconych zasad nauki w szkole.
Poza tym – nie ingerować.
Żyć
Być