CZEGO UCZY KOBIETĘ ŻYCIE ?
W temacie czerwcowym – NAUKA EDUKACJA

translation 


No czego?
To zależy kim jest ta kobieta, oczywiście.
Ja mam w bazie wodę i ogień, jesli chodzi o żywioły, a poza tym od cholery wolnej woli, mocy i woli działania i sprawczości.
I właśnie dlatego życie uczy mnie :
– pokory
– cierpliwości
– zaufania kosmosowi
– niedziałania
– STAWIANIA GRANIC
– ŻYCIA PO SWOJEMU
– WYPRACOWANIA KOMPROMISU Z LUDŹMI
– NIEZMIENIANIA LUDZI – ZMIENIANIA SIEBIE (wtedy oni się zmieniają … albo odchodzą , ale wtedy też się zmieniają )

Co to dokładnie znaczy?
Z każdym rokiem życia , a mam ich już 48, jestem coraz bardziej pewna, że warto żyć tylko wedle własnych zasad.
Gdy żyjemy wedle cudzych, i nie wiemy jakie są nasze własne, wtedy nasze ciało i dusza chorują.

Życie po swojemu i bycie wiernym sobie, ZWŁASZCZA GDY JEST SIĘ KOBIETĄ W OBECNYM ŚWIECIE, zwłaszcza GDY MA SIĘ MOCNO INNE, OBRAZOBURCZE I ALTERNATYWNE POGLĄDY NA WIELE SPRAW jest trudne.
Ale też jest łatwe — po prostu idź za sobą. Testuj na sobie. Bierz odpowiedzialność.

Weźmy edukację — całe lata zabrało mi uwierzenie w swój talent pisarski, swoją energię, charyzmę i wiedzę. Całe chrzanione lata. Bo słuchałam bardziej innych, którzy jednocześnie korzystając z tego co mam i daję , mnie dołowali i umniejszali. Często nieświadomie.
Trudno było mi zwłaszcza uwierzyć w moje najbardziej immanentne talenty językowe, komunikacyjne, nauczycielskie.
Ale poradziłam sobie. I od lat słucham siebie bardzo wnikliwie.
A w relacji nauczycielskiej i doradczej — słucham bardzo wnikliwie drugiej osoby.
Wydaje się niektórym że nie? I owszem. Moja energia jest tak mocnym lustrem, ze niektórzy mnie nie słyszą, bo widzą bardzo mocno siebie. A to co widzą jest dla nich nie do zniesienia.

Weżmy zdrowie. Mam zszargane zdrowie. Naprawdę. Mam słabe kości i zęby, reumatyzm, i choroby skóry powiązane z chorobami hormonalnymi.
Leczono mnie kiedyś i ja sama siebie leczyłam wedle koncepcji NAUKOWEJ WSZECHMĄDREJ PSEUDONAUKOWEJ NAUKI.

To samo było z edukacją. Ach, jakże WSZECHMĄDRE NAJMĘDRSZE PSEUDONAUKOWE BEHAWIORYSTYCZNE ZWYKLE BYŁY TE NAUKI PSYCHOLOGII I EDUKACJI….

bzdura bzdura chrzaniona bzdura

Mam 48 lat.

Wiem coś o edukacji
Wiem, bo sprawdziłam na sobie, na setkach innych dzieci i dorosłych i własnych dzieciach – jak najlepiej się uczyć, jak tworzyć relacje i jak tworzyć dobre warunki do wychowania, rozwoju i nauki.
Cenię tylko niewielu nauczycieli, i niewielu naukowców w dziedzinie edukacji. Większość nauczycieli, wykładowców JEST BEZNADZIEJNA TAK JAK BEZNADZIEJNA JEST EDUKACJA ŚWIATOWA.

Mam 48 lat.

Wiem coś o zdrowiu i dobrostanie.
Wiem jak wyglądać DOBRZE około pięćdziesiątki. Wiem jak czuć się dobrze.
Leczyłam się latami hormonalnie, szprycowałam się lekami hormonalnymi, które miały uleczyć moją chorą kobiecość i moje chore ciało. Leczyli moje kości, leczyli moją skórę.
DNO . BEZNADZIEJA.

W pewnym momencie powiedziałam nie. Totalnie i całkowicie nie – medycynie klasycznej — w 90 procentach, toleruję chirurgię. Ale uważam, że byłaby niepotrzebna gdyby ludzie umieli o siebie zadbać. A jednak od czasu do czasu ktoś zwichnie rękę… jak mój starszy syn młodszemu … A raczej wyciągnie z panewki. Młody lekarz w Otwocku naprawił to w dwie minuty.
Gdybym była czarownicą z którejś z poprzednich inkarnacji naprawiłabym to sama. Dziś jednak aż tak nie ingeruję.

A jednak dzięki kuchni pięciu przemian, dzięki znajomości filozofii starożytnej przyrody, dzięki tradycyjnej medycynie chińskiej, koncepcji żywiołów, i wykładom dr Hamera i totalnej biologii w wielu odsłonach, dzięki Hildegardzie itd itd
od około dwudziestu lat leczę siebie i dzieci w ten sposób.
Używając tego co na zdjęciu. Prostych starych metod.
Stosuję slow life, spokój, powolność, ekologię, sen, szybkie reagowanie na problem, analizę świadomościową problemu (także z dzieckiem)… Pilnujemy wyrażania uczuć, pilnujemy swoich granic i integralności.
Nikt poważniej nie choruje. Żadnych szczepień.
Choruję ja – i moi rodzice. Np na covid. Mnie rozłożył reumatyzm, mój ojciec zapadł poważnie.
Ale różnymi metodami wyszliśmy z tego.

Dla mnie nadal jest i zawsze będzie wyzwaniem — pilnowanie granic. Żywioł ziemi i powietrza, to jest coś czego zawsze będę się uczyć.
Stawianie granic. Osadzanie się w sobie. Opiekowanie się sobą. Niewypalanie się.
Trzeba siebie znać. Osoba taka jak ja zawsze ma tendencje do wypalania się, entuzjazmu, pracoholizmu, perfekcjonizmu, to naturalne cechy osobowośći a nie zaburzenie.
Zaburzeniem jest brak granic i brak odpoczynku.
Ale jest to trudne.
Przy tak głębokim mocnym powołaniu do pracy z ludzkimi traumami i transformacją jest to trudne.
Ludzie czasem przychodzą po pomoc świadomie . A czasem po prostu przeglądają się jak w lustrze. I wtedy jest złość, wywalenie ego, hejt, nadużycia.
No i co? Nic.

Podczas gdy nauczyłam się już dawno, siłą rzeczy, stawiania granic dzieciom, rodzicom swoim, dzieciom w szkole, dorosłym których uczyłam, i swoim partnerom, to nadal trudne dla mnie jest stawianie granic poprzez media, ludziom których w zasadzie na znam, klientom, tym co przychodzą po pomoc, mężczyznom którzy tworzą sobie jakieś projekcje. To jest najtrudniejsze zadanie.

Bo nie wystarczy moja uczciwośc, integralność, spójność, uczucia i energia.
Tu trzeba ostro. Ciąć. Ripostować. Chronić się.

Jestem trochę zmęczona tą ciągłą walką. Albo może raczej walką początkową. Być może kiedyś już tak nie będzie, ale teraz jestem w fazie początkowej.
Gdy tylko się nie ochronię i ulegnę prośbom czy groźbom, czy hejtowi to oczywiście jest łuszczyca, czyraki, pogorszenie wzroku i słuchu.
Wiecie dlaczego ? Nie wiecie?
Skóra to granica.
Zmysły wiedzą co chcą widzieć słyszeć … a czego nie .
To nasze anteny..
NAsze czułki.

Ale jak już ciało choruje to leczę się sama. Sama. Tak jest najlepiej.

I wcale nieprawda, że nie należy używać chemii. Czasem, trochę trzeba, soda oczyszczona czy woda utleniona jest oczywistością, ale trudno się obyć bez proszków jak apap , igły i maści przeciwgrzybiczych a nawet antybiotyku jak jest atak reumatyzmu czy coś innego np covid
Nie. Amantadyna też jest chemią.

Jak już doszło do pewnych uszczodzeń w organizmie to można je jakoś zatrzymać doraźnie, ale nie każdy ma powołanie by cofnąć chorobę w całości…
Moje cofnęłyby się dawno gdybym wyjechała tam gdzie powinnam żyć – do ciepłego kraju. Ale wybrałam pomoc Rodowi i regulowanie karmy.

Czekam na wydarzenia przyszłego roku…
Co przyniesie

Joanna