MOWA POLSKA

———————

Konstanty I Gałczyński

Do mowy polskiej

Z akcentem na przedostatniej sylabie,
co mnie zupełnie nie zachwyca –
i znowu „drz” i grz”, i „chr”
o znowu „pszczoła” i „pszenica”,

o znowu drogi mgłą owiane.
(po ktorych chodzi pani z panem,
pan, prosze pani, wyszedł z betów) –

o, mowo polska, zakret weź
pianinkiem jesteś, nie organem,
klajstrem, a nie pasją politycznego pamfletu
– z tym swym akcentem z brzydkich brzydszym,
jak rzecz wiecznie niedokończona,
ty zamiast działać, ty się mizdrzysz
zatruta składnią Cycerona;

skrzypeczko śliczna, dudko dudków,
dziecinko, się skarząca mamie,
nieutulonych wdowo smutków,
ty muskasz rzeczy, a nie łamiesz;

ty lubisz łasić się, przymilać,
kostium przymierzać osiem razy.
A nam potrzeba monosylab
krótkich i jasnych jak rozkazy.

Nam trzeba wiecej rymów męskich,
którymi będziem ćwiczyc Muzę,
nam trzeba w sedno, a nie w księżyc,
żelazem, a nie ciepłych klusek.

Z akcentem na przedostatniej sylabie,
jak biegacz, co mu pękły ścięgna,
jak naród, co w pół drogi stanie,
taka ty jesteś, mglisto-senna.

Szczęście, że płyniesz ulicami,
nie tylko w książkach, i jak rzeka
szumisz nowymi akcentami,
gdy człowiek mówi do człowieka;

lecz literacka, z tych odpadków
historii, co spadają z wózka,
uff! jak mnie męczysz, Świeta Matko,
niedosłowiańska, półfrancuska.

I choć z czerwieni płonących Warszaw
trwalsza niż Anglia flagę zszywam,
mowo polska, ja cię oskarżam:
STAŁAŚ SIĘ LENIWA, NIEŻYWA.

 

Oto Ildefons Konstanty Gałczyński w wierszu do „Do mowy polskiej” tak prawdziwie. I tak obrazoburczo. Jak na wielkiego poetę przystało. Po to przecież wchodzisz coraz wyżej, stajesz na jakimś piedestale, żeby ten piedestał rozpieprzyć. Najpierw swój. Potem cudzy.

Bo prawdziwi twórcy byli prawdziwi i w prawdzie. Nasz akcent jest tragiczny, bo JEST SZTUCZNY. PRzecie nie mieliśmy takiego akcentu, a taki jaki mają Rosjanie, na przykład. Czyli ruchomy.

To była jedna ze zmian jakich dokonano w polszczyźnie, to były zmiany związane z nieuszanowaniem gwar i róznorodności polskiego języka.

Bogu dzięki, nie było tych „reform” za wiele. Polski zbyt konserwatywny i nieruchawy jest. A jednocześnie i ciekawski i otwarty jest. Taki paradoks starego języka.

I dlatego  umieszczam ten wiersz. Z okazji majówki, czyli święta konstytucji, która jest DOBITNYM POKAZANIEM JAKIE POLACY POTRAFIĄ MIEĆ DOBRE I GÓRNOLOTNE I GENIALNE POMYSŁY, ALE JAK MARNIE WYCHODZI IM WCIELANIE ICH W ŻYCIE.

Bo ciągle ciągle — > leży odłogiem — > potrzeba patrzenia na zachód NIE Z GŁUPIM UWIELBIENIEM ALBO Z GŁUPIĄ NIECHĘCIĄ — ale praktycznie – jak na inspirację do nauki – jak być : bardziej praktycznym, bardziej logicznym, bardziej materialistycznym, jak MATERIALIZOWAĆ A NIE TYLKO MANIFESTOWAĆ .

Bo MANIFEST BEZ WCIELENIA W ŻYCIE  – NICZYM JEST. PUSTE SŁOWA POLACY PUSTE SŁOWA

I dalej – > jak przywrócić polszczyźnie a raczej inaczej nazywającemu się językowi onegdaj , świetność. Czyli –> jak dać mu logikę jaką ma angielski i niemiecki, logikę gramatyki i struktur. Czy tej logiki nie ma w polskim? Jest. Ale nie ma nazw, a wiec I LOGIKI NIKT NIE WIDZI.

A TYMCZASEM CI KTÓRZY ROBILI OSTATNIO ZE MNĄ WYWIADY ALBO ZADAWALI PYTANIA NA WYKŁADACH MÓWIĄ —>

Ach ta gramatyka ! Taka nudna! To kobiety LUBIĄ SIĘ  GRZEBAĆ W TYCH DROBIAZGACH, W TYCH SZCZEGÓŁACH.

PODCZAS GDY JEST DOKŁADNIE ODWROTNIE. KOBIETY O ZBYT MAŁEJ ENERGII MĘSKIEJ W OGÓLE NIE NADAJĄ SIĘ DO PROWADZENIA ZAJEĆ GRAMATYKI W SZKOLE I POWINNI TO ROBIĆ MĘŻCZYŹNI.

jA POPRAWIŁAM GRAMATYKĘ –> BO MAM DUŻO LOGICZNEJ MĘSKIEJ ENERGII, A JEDNOCZEŚNIE ROZMACH I KREATYWNOŚĆ Z ŻEŃSKIEJ ENERGII.

Szkoda , Polacy, ŻE NIE WIECIE CO NAPRAWDĘ WAŻNE.

WAŻNA JEST GRAMATYKA POLSKA

WAŻNE JEST NAUCZENIE SIĘ CHOĆ JEDNEGO OBCEGO JĘZYKA POST ŁACIŃSKIEGO LUB GERMAŃSKIEGO ABY ZROZUMIEĆ ŚWIAT BARDZIEJ LOGICZNIE –> WEDLE ICH ZACHODNIEJ MENTALNOŚCI

WAŻNE JEST PRZESTAĆ BYĆ CHRYSTUSEM NARODÓW, CZYLI DZIECKIEM WE MGLE, CZYLI ROZKAPRYSZONYM SZLACHCICEM I ZEPSUTĄ ARYSTOKRACJĄ. WAŻNE JEST STAĆ SIĘ LOGICZNYM, KONKRETNYM, SPRAWCZYM, MĘSKIM.

CZY POLACY, ROSJANIE I UKRAIŃCY W RUCHU SŁOWIAŃSKIM TO ROBIĄ?

NIE. WYSZLI Z RELIGII KATOLICKIEJ I JEJ UŁUDY I SYSTEMU ABY WSKOCZYĆ W SYSTEM SŁOWIAŃSKO- PATRIARCHALNY. MANIA WIELKOŚCI — > NA RAZIE NA TO PRZEKŁADA SIĘ ELEMENT ENERGII MĘSKIEJ. A NIE NA KONKRETNE DZIAŁANIA.

SĄ SZLACHETNE WYJĄTKI !

TAK!

BOGU DZIĘKI !


A tymczasem jeszcze słów kilka o Tuwimie. O TYM ŻYDZIE O TYM POLAKU…

Który czuł język polski jak niewielu innych, i który znał 10 języków.. co mu na pewno owo czucie proprawiało, a nie pogarszało

cytat z artykuły Culture :

„Mięciutka, okrągła, delikatnym puchem omszona, wabi mnie ta brzoskwinia, budzi pożądanie, chcę ją wargami pieścić, miąć w palcach lekko, pieszczotliwie gładzić i dmuchać w puszek aksamitny” – napisał Tuwim w poemacie poświęconym brzoskwini.

Ten sam poeta, który pisał kabaretowe szlagiery, wyznawał zgoła mistyczną koncepcję słowa – w tomie „Słowa we krwi” pisał: „Słowo ciałem się stało / i mieszka miedzy nami, / Karmię zgłodniałe ciało / Słowami jak owocami”. Już jak młody chłopak notował w kajetach słowa podobnie brzmiące, ale w różnych językach znaczące co innego (jego lingwistyczna fascynacja trwała do końca życia – później egzotyczne słowa i zdania zapisywał na fiszkach). Roman Zrębowicz pisał, że są one „dokumentem ilustrującym, czym jest biologia słowa dla Tuwima, w jak bogatych, pierwotnych kategoriach dzieciństwa żyje cała wyobraźnia poety. […] Dlatego cała poezja Tuwima pachnie rozkosznie jak las. Każdy wiersz posiada swój specyficzny aromat”. Stąd już blisko do takich utworów jak „Zieleń” czy cyklu „Słopiewnie”, w których oddziałując dźwiękiem Tuwim próbował wychodzić poza semantykę słów, zbliżając się do koncepcji języka pozarozumowego Chlebnikowa:

A gdy sierpiec na nabłoczu łyście,
W cieniem ciemnie jeno niedośpiewy:
W białodrzewiu ćwirnie i srebliście
Słodzik słowi słowisieńskie ciewy.
(„Słowisień” z cyklu „Słopiewnie”)

Tylko taka, zmysłowa, prawie erotyczna, koncepcja słowa mogła zrodzić taki utwór jak „Brzoskwinia”:

„Słyszysz? jest w tym słowie soczystość, jest cierpkawa słodycz rozgniecionej miazgi owocu: sok, spływający i spijany chciwie spragnionymi usty. Mięciutka, okrągła, delikatnym puchem omszona, wabi mnie ta brzoskwinia, budzi pożądanie, chcę ją wargami pieścić, miąć w palcach lekko, pieszczotliwie gładzić i dmuchać w puszek aksamitny.”