kociokwik rozwoju osobistego
śWIETNE! PATRZ PONIŻSZY ZAŁĄCZONY ARTYKUŁ
Nie ma to jak łapać dziesięć srok za ogon i zrobić sobie pierdolnik w głowie sercu i ciele…
Bo każdy kij ma dwa końce
Niedobrze trzymać się tylko jednej relgii, albo tylko jedynie słusznych zasad guru… albo tylko i wyłączenie swojej wolnej woli czyli róbta co chceta, ale niedobrze też mieszać wszystko ze wszystkim bez ładu i składu.
Holizm i wielość metod możliwe są TYLKO I WYŁĄCZNIE WTEDY GDY UMIEMY ZROZUMIEĆ POJEDYNCZE ŚCIEŻKI I METODY.
Tylko wtedy gdy w ogóle zaczęliśmy od poznawania siebie i stosowania TYLKO TEGO CO NAPRAWDĘ NAM SŁUŻY NA NAJNIŻSZYM POZIOMIE – jedzenie, praca, odpoczynek, ruch…
Holizm i wielość metod więc nie są wskazane DO STOSOWANIA SAMODZIELNIE DLA WSZYSTKICH , a tym bardziej nie, gdy ktoś jest w tej materii zielony, w materii duchowości, wiedzy, świadomości, tzw teorii spiskowych, ezoteryki…
Tak naprawdę – holizm, i łączenie wielu metod z DOBRYM PRAKTYCZNYM SKUTKIEM JEST TRUDNE. I wymaga specyficznej osobowości. I nie da się tego nauczyć od kogoś. To można tylko samemu wypracować i rozwinąć w sobie na bazie pewnych talentów — albo nie…
To właśnie tłumaczyłam ostatnio na grupie Manifestorów HD.
Mieszać systemy i światopoglądy można jak się już zna podstawy.
I też nie każdemu wyjdzie to na dobre…
To jest dokładnie tak jak w sztuce…
Żeby dobrze grać jazz to trzeba dobrze grać klasyczną muzykę podle nut…
Żeby tworzyć obrazy pokazujące rzeczywistośc z pewnej perspektywy np pointylizm impresjonizm itd… to trzeba świetnie znać starą klasyczną szkołę…
———————-
Krzysztof Kokociński facebook :
Medytujesz, intonujesz mantrę, pijesz zieloną herbatę, dołączasz do ruchu zielonoświątkowców, wdychasz ogień i mówisz starożytnymi językami. Jesteś ześrodkowany, uczysz się NLP, próbujesz samorealizacji, ćwiczysz wizualizacje, studiujesz psychologię, dołączasz do grupy psychoanalizy jungowskiej. Przechodzisz sesje rolfingu, próbujesz środków psychodelicznych, idziesz do jasnowidza, ćwiczysz jogę, pilates, taniec, kickboxing, przechodzisz kolonoterapię, dietę i uprawiasz aerobik, wisisz do góry nogami, nosisz amulety. Idziesz do wróżki, na biofeedback, na terapię Gestalt.
Chodzisz na konsultacje do swojego homeopaty, chiropraktyka, naturopaty. Próbujesz kinezjologii, odkrywasz, jakim jesteś typem według enneagramu, równoważysz energię w meridianach, dołączasz do grupy rozwijającej świadomość, łykasz środki uspokajające, bierzesz kilka zastrzyków hormonalnych, próbujesz soli komórkowych, uzupełniasz mikroelementy, modlisz się, błagasz i rzucasz zaklęcia. Uczysz się poruszania w planie astralnym. Zostajesz wegetarianinem. Jesz tylko kapustę. Przechodzisz na dietę makrobiotyczną, odżywiasz się organicznie, nie jesz GMO. Bierzesz udział w spotkaniach z indiańskim szamanem, przechodzisz szałas potu. Pijesz chińskie zioła, oczyszczasz się, stosujesz masaż shiatsu, akupresurę, feng shui. Jedziesz do Indii. Znajdujesz nowego guru. Zrzucasz ubranie. Pływasz w Gangesie. Odżywiasz się światłem słonecznym. Golisz głowę na łyso. Jesz rękoma, stajesz się bardzo zaniedbany, myjesz się zimną wodą.
Śpiewasz pieśni plemienne. Uwalniasz doświadczenia poprzednich wcieleń. Poddajesz się regresji hipnotycznej. Wrzeszczysz pierwotnym krzykiem. Walisz pięściami w poduszki. Ćwiczysz metodą Feldenkraisa. Dołączasz do grup wsparcia małżeńskiego. Idziesz do Instytutu Unity („Pracować, Modlić się, Służyć”). Piszesz afirmacje. Robisz mapę marzeń. Poddajesz się sesji rebirthingu. Rzucasz I Ching. Rozkładasz Tarota. Praktykujesz zen.
Idziesz na jeszcze więcej kursów i warsztatów. Czytasz mnóstwo książek. Stosujesz analizę transakcyjną. Bierzesz prywatne lekcje jogi. Idziesz w okultyzm. Studiujesz magię. Poznajesz kahunę. Podejmujesz szamańską podróż. Siedzisz pod piramidą. Czytasz Nostradamusa. Przygotowujesz się na najgorsze.
Udajesz się na odosobnienie. Próbujesz głodówek. Przyjmujesz aminokwasy. Używasz jonizatora. Dołączasz do szkoły wiedzy tajemnej. Uczysz się sekretnych mudr. Próbujesz muzykoterapii i terapii kolorami. Słuchasz nagrań z przekazem podprogowym. Zażywasz enzymy wspierające pracę mózgu, antydepresanty, esencje kwiatowe. Wyjeżdżasz do spa. Gotujesz mikstury z egzotycznych specjałów. Wyszukujesz różne sfermentowane dziwactwa z odległych zakątków świata. Udajesz się do Tybetu. Znajdujesz świętego mędrca. Siedzisz w kręgu osób trzymających się za ręce i masz odlot. Wyrzekasz się seksu i chodzenia do kina. Przywdziewasz żółtą szatę. Wstępujesz do grupy religijnej.
Próbujesz nieskończenie wielu metod psychoterapeutycznych. Przyjmujesz cudowne eliksiry. Prenumerujesz mnóstwo czasopism. Przechodzisz na dietę Pritikina*. Jesz tylko grejpfruty. Idziesz na sesję czytania z dłoni. Myślisz zgodnie z filozofią New Age. Dbasz o ekologię. Ocalasz planetę. Idziesz na odczytywanie aury. Nosisz kryształ.
* Dieta Pritikina – dieta niskotłuszczowa oparta na pokarmach bogatych w węglo‐wodany.
Zamawiasz analizę horoskopu u indyjskiego astrologa. Udajesz się do wyroczni. Idziesz na terapię seksualną. Praktykujesz seks tantryczny. Dostajesz błogosławieństwo Baby Jakiegośtam. Dołączasz do anonimowej grupy wsparcia. Odbywasz pielgrzymkę do Lourdes. Moczysz się w gorących źródłach. Zapisujesz się do Instytutu Arica*. Chodzisz w leczniczych sandałach.
* Instytut Arica – nowojorskie centrum badań nad enneagramem, który wprowadziłdo psychologii chilijski badacz Oscar Ichazo.
Ugruntowujesz się. Wchłaniasz więcej prany i wydychasz negatywną energię. Poddajesz się zabiegom akupunktury przeprowadzanym złotymi igłami. Stosujesz leczniczą żółć węża. Ćwiczysz oddychanie czakrami. Oczyszczasz swoją aurę. Medytujesz pod piramidą Cheopsa w Egipcie. Oto ścieżka prawdziwego poszukiwacza oświecenia („Technika uwalniania”)