Dziennik autotematyczny
GDZIE SĄ KRĘGI WIEDŹM? I CZY KIEDYKOLWIEK BYŁY?
Mam dziś potrzebę (znów?) dotłumaczenia czegoś.
Dziś jest 11 czerwca. Miesiąc temu powiedziałam, że w ten własnie weekend zrobię warsztat. Trzy warsztaty dla kobiet. W trzech językach. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że to… niemożliwe.
Nie – mentalnie konceptualnie niemożliwe. Bo to nigdy dla mnie niemożliwe – nie jest.
Po prostu jestem …niegotowa. Jestem w procesie. Myślałam, że taki warsztat o edukacji domowej, polegający głównie na udzielaniu informacji I odpowiadaniu na pytania – mialby sens.
Jednak – uniwersum współdziałało ze mną, bo mało kto się zgłosił.
Oraz – Ja jestem niegotowa.
Nie mogę I nie chcę zaczynać warsztatow, które nazywają się KTK Kreatywne Terapeutyczne Kręgi.
I mają formułę skierowaną do kobiet, z celem pod tytułem – metamorfoza przez kreację. Nawet jeśli tematem miałaby być edukacja, albo zdrowie…
Nie mogę zacząć bo sama jestem w procesie.
Bo go nie skończyłam.
Co robię? Pracuję nad zamykaniem swojej toksycznej I traumatycznej przeszłości.
Po raz n-ty I myślę, że tym razem ostatecznym. Tak wskazują wszelkie znaki na ziemi I niebie oraz ogrom ludzi, którzy otwierają sie na mnie a ja na nich, oraz ilosc istot duchowych jakich obecnośc I pomoc wokół siebie czuję I z którymi współpracuję.
Koniec czerwca będzie zapewne znaczący.
Czuję też jak wszystko przyspiesza. Kończę tę fazę zamykania traumy, “klątw” I otwieram się ponownie jako kobieta. Robiłam to / robię nadal jeszcze – samotnie, współpracując z innymi, ale jednak – samotnie. To samotna droga.
Ale wczoraj natknęłam się na informację o Festiwalu Kobiet.
Wczoraj był nów..
Idzie nowe wielkimi krokami. Ten festiwal współorganizuje (albo przede wszystkim) Olga Pietkiewicz, moja koleżanka. Zajrzałam na jej stronę I poczułam – że mam tam jechać.
To takie piękne podsumowanie mojego etapu a jednocześnie wzmocnienie I wejście w grupę kobiet.
Oczywiście ja nie jestem ekstrawertyczką ani typem osoby, która lubi często jeździć na takie imprezy. Ale czasem to robię. Zwykle w momentach jakoś ważnych, przejściowych.
I zwykle jeżdże gdzieś … tylko raz ale to nie musi być regułą
Byłam wiec na jednej edycji Festiwalu Progesteron poznałam , wieki temu, Magdę Sendor z NVC, w taki sposób poznałam Anię Krasucką, która zajmuje się Kuchnią Pięciu Przemian, poszłam na krąg kobiet Marii Eli Ziemkiewicz, byłam na warsztacie jogi dla dzieci w kręgu jogi kundalini.. Tam właśnie miałam ostatni raz okazję rozmawiać z Olga Pietkiewicz, którą znam przecież …do wieków, od naszych warsztatów literackich w kobiecym stowarzyszeniu Korale..
Kręgi kobiet. GRUPY KOBIET. To szeroki temat.
Wciąż czuję się zagubiona.. Czy nie wiem kim jestem? Och, wiem doskonale. W momencie w którym jestem potrafię to tez doskonale określić I wyrazić bez wstydu czy lęku.
Czy nie wiem jaką kobieta jestem? Och, wiem doskonale.. W momencie wktórym jestem potrafię to też doskonale określić . I wyrazić bez wstydu czy lęku..
O co więc chodzi?
Nie wiem gdzie jestem jeśli chodzi o GRUPY KOBIET…
Czasami o tym piszę. Mam wrażenie jednak, że wciąz trafiam w próżnię. Nie wiem nawet jak to się dzieje, że te wszystkie kobiety, które ciągle przychodzą do mnie – odnajdują mnie I nie zrażają się tym, że… ja przecież ciągle jestem w procesie. Odnajdywania pełni siebie I tworzenia w życiu – pełni.
Szcześcia.
Ale też.. czy te pojedyncze kobiety I te rozmowy face to face – potrzebują pełni mojego procesu I zwieńćzenia? Zapewnie nie. Bo robię to od zawsze.
Zawsze lubiłam słuchac ludzi. Ludzie zawsze sporo mi opowiadali. Nieraz więcej niż mogłam unieść. Lubiłam starszych ludzi. Starsze kobiety zwłaszcza. Zwłaszcza z rodu swojego. Te historie. Te traumatyczne historie które usłyszałam, a których być może nikt wcześniej nie słyszał..
Na początku to było jednak mocno nieświadome. Od momentu jednak, gdy weszłam pierwszy naprawdę głęboko toksyczny związek – zaczęły przychodzić , najpierw wirtualnie (pisałam dwa blogi na raz, jeden z nich bardzo szczery I anonimowy) , potem w realu – kobiety.
I to było dla mnie I trudne I łatwe. Ja sama byłam w głębokim procesie. Ale zauważyłam że zawsze jestem jakby…krok do przodu niż one. Zawsze bardziej zdeterminowana. Bardziej otwarta na duchowość. Bardziej ufna. Bardziej…niezłomna.
I potem te dwie ścieżki już biegły razem – rozmowy spotkania w realnosci z kobietami, I moje pisanie, komentarze, I robienie filmów ..
Czyli sfera realna I wirtualna.
Czego ja teraz potrzebuję od tego festiwalu kobiet?
Potrzebuję znaleźć swoje miejsce. Nie do końca jako kobieta.
Raczej – jako kobieta, która wie, że ma sama prowadzić kręgi, ma być prowadzącą, ale .. nie do końca czuję jak to zrobić, jak to zacząć jak to zmanifestować..
Bo kiedy? To wiem — ciekawych zapraszam do Horoskopu który zrobiłam u Rafała Gędarza (geniany astrolog!)…
Wiem więc, że dopiero za rok – uda mi się owe kręgi ZACZĄĆ ROBIĆ.. NA SERIO.. A PRAWDZIWE ZAINTERESOWANIE BĘDZIE DOPIERO DWA LATA PÓŹNIEJ…
Dlaczego?
Dlaczego ja nie mogę być w tym miejscu co…
Ania Krasucka która od dawna ma swoje warsztaty ?
Asia Jagiełło co już od dawna pisze z sukcesem , prowadzi swoje zajęcia I spotyka się z młodzieżą?
Olga Pietkiewicz co pisze swoje sztuki, prowadzi jogę kundalini I organizuje warsztaty dla kobiet?
Magda Sendor która robi warsztaty I pisze książki o NVC?
Maria Ela Ziemkiewicz co prowadzi kręgi kobiet metodą szamańską?
I wiele innych kobiet, które kocham kocham I polecam ich pracę!
Nie mogę , bo mam inną dharmę, inne powołanie.
Nie mogę bo być może wiecej na siebie wzięłam.
Miałam do przerobienia traumę dzieciństwa, niskie poczucie własnej wartości, dwa zaburzenia osobowosći, depresję, nerwicę, traumę po gwałcie , przemocy w związkach, molestowaniu w pracy ..
Miałam do przerobienia I zamknięcia traumę wziętą z pięciu pokoleń kobiet z mojej rodziny. Miałam za zadanie wyjść z szablonu powtarzanego w mojej rodzinie – współuzależnienia. Miałam nie tylko wyjść.. Miałam wielokrotnie to przerobić. Miałam też przerobić zdradę, potrójne układy, niezamykanie I niesprzątanie przeszłości, tajemnice, kłamstwa, brak integralności.. autosabotowanie własnych zwiazków, wchodzenie w związki na bazie poczucia odrzucenia, braku miłosci własnej.. miałam pozamykać karmę swoją z kilku poprzednich inkarnacji z wieloma osobami w tym życiu.. Dlatego tak wielu ludzi znam, dlatego mimo mojego samotnictwa, I co paradoksalne, w tak wielu byłam relacjach I tak wiele ludzi do mnie ciągnie z różnych powodów.
Nie mogę być więc w tym miejscu co inne kobiety. I w tym końcowym etapie zrozumiałam to ostatecznie. I nie ma czego żałować. Tak jest dobrze I wszystko ma swój czas. Mój biznes nie mógł odnieść sukcesu, bo jest oparty na moich doświadczeniach. Warsztaty mogę prowadzić dopiero wtedy gdy wejdę w drugą połowę życia. Bo w tej drugiej połowie życia — powinien nastąpić efekt lustra.. Ale taki efekt – odwrócenia. Wszystko to co przeżyłam traumatycznie I źle – teraz powinnam zrobić dobrze I uzyskać efekt.. szczęścia..
Kiedy tak będzie? Jak będę gotowa haha…
Ale powiew nowego już czuć…
To trochę strasznie brzmi.. Powtórzyć wszystko… ? Wszystko?
Praca, rozwój biznesu… wszystkie etapy…
Rodzina.. rozwój rodziny wszystkie etapy? Zakochanie budowanie zwiazku? Dzieci? Naprawdę?
Nie wiem…
Powiem Wam za kilka lat…
Bardzo kusi mnie ten Festiwal Kobiet. Zapisałam się. Czekam z niecierpliwością.
Cztery dni tylko wśród kobiet.
I ciekawa jestem też jak zamknie się tam moja droga. Wędrowanie po grupach kobiet…
Najpierw byłam tylko przy rodzinie, przy tych rodzinnych rodowych wiedźmach jak moje babki…
Ale potem byla duża grupa Katolicka – Edukacji Domowej..
Nadal mam kontakt
Była I grupa Terapii współuzalenienia. Która zahaczała o grupę Katolików z edukacji domowej, bo takie były przekonania większości kobiet.. z AlAnon I AA.. co mnie bardzo zrażało..
Byłam I w grupie Literatek I Artystek . Tam byłam najpierw. I do niej wróciłam.
Tam poznałam Olgę I Asię. Była w grupie Jogi Kundalini.
I w grupie kobiet szamanek.
Potem zadzieżgnęłam więzy z kobietami z grona rodzimowierczego. Zraziłam się.
Dziś jestem głównie w gronie ruchu słowiańskiego.
Jednak jedyny krąg = powiedzmy – kobiecy – istnieje jako wspólnota wirtualna wiedźm.
Stąd to narzekanie moje I Vandala, I innych.
Spójrzcie – W Ameryce można uzyskać pewien rodzaj wtajemniczenia w dziedzinie pogaństwa słowiańskiego, tak jak I szamanizmu.. W Polsce – można być szamanką certyfikowaną jakoś tam, ale wiedźmą??
Czemu nie?
Nie wiem…
Może nie jest to potrzebne . Wiem jednak moja droga prowadziła – od new agowej duchowości I jogi , na powrót ku głębszej pracy nad sobą I dzieciństwem przez klasyczną terapię I psychologię, a potem dopiero znów ku duchowości. I tylko dzięki temu udało mi się POŁĄCZYĆ PRACE NAD TRAUMĄ I DUCHOWOŚĆ.
Nie wierzę w powodzenie na przykład – jedynie metody ustawień.
Wierzę w łączenie metod klasycznych psychologicznych, pracy w grupie terapeutycznej nad zaburzeniem osobowości I traumą dzieciństwa – w połączeniu I jako follow up — głęboka bardzo głeboka duchowość.
I dla mnie – z moimi trudnym idoświadczeniami – sama ezoteryka nie dała nic. Sama terapia nie dała nic.
Odnalazłam sens dopiero łącząc klasyczną terapię traumy z duchowością I wiedzą I PRACĄ WIEDŹMY.
Jadę WIĘC zadać też to pytanie Oldze Pietkiewicz..
Czemu na Festiwalu Kobiet nie ma ani jednej Wiedźmy, Wiedzącej Wiedunki .. .Słowiańskiej
Są artystki, są szamanki, sa kobiety pracujące z kundalini I seksualnością, jest kobieta która uczy gimnastyki słowiańskiej (która związana jest z rodzimowierstwem rosyjskim bardzo mocno I Trechlebowem ) —- czemu nie ma WIEDŹMY… szeptuchy….
No cóż… Ja jestem sobie na razie nadal – -jak na załączonym rysunku – poza wszelkimi kręgami .. WIEDŹMĄ Z LASU ..
OUTSIDER..
co będzie potem… czas pokaże
HOROSKOP WEDYJSKI DLA JOANNY PRZEZ R.GENDARZ