SPOTKANIE W SAPie
Spotkanie z Literatami, Artystami. Spotkanie z ludźmi, którzy żyją poezją, którzy piszą codziennie, wysyłają na konkursy.. Jest to dla nich ważne…
Spotkanie pełne radości, ciepła.. Odczułam to samo, co wcześniej na Festiwalu Kobiet. Ach, wszyscy są tak spragnieni drugiego człowieka, bliskości interakcji, realnego kontaktu, usłyszenia cudzego śmiechu nie przez komputer czy telefon…
To było po raz kolejny – wyzwalające…
WSPANIAŁE SPOTKANIE. WSPANIALI LUDZIE.
Ale ja… ja nie do końca jestem taka i w tym, jestem bardziej jak w wierszu JAKA JA JESTEM… który kiedyś napisałam.
Dla mnie język jest jak oddychanie. Wiersze też są jak oddychanie. Śpiewanie też jest jako oddychanie. Analizy jezykowe , zastanawianie się nad gramatyką i słowami… też jest jak oddychanie..
Ja bez tego nie umiem żyć.. Ale też… oddech to oddech.. Nic wielkiego . Codzienność. Nie święto.
Dla mnie MOJE WIERSZE TO PROZA..
proza źycia.. Kocham je, ale nie poświęcę im życia.. nie postawię ich na piedestale. Nie zastanowię się na ile są dobre.. No są dobre.. Wiem że są…
Ale konkursy.. Próbowałam . To nie ja. To nie moje.. Nie mam na to czasu. Nie chcę mieć na to czasu.
Być moze dlatego że w którejś poprzedniej inkarnacji to już było
=============================================
I ABY ZGŁĘBIĆ TEMAT …. :
=============================================
SPOTKANIA, WIERSZE, PIOSENKI.. VS .. PRAWDZIWE POWOŁANIE I PRACA I DHARMA
Wczoraj zdecydowałam się przyjść na spotkanie Literackiego Piaseczyńskiego Klubu Poszukiwaczy Słowa – z gitarą. By uczcić odejście Joli na emeryturę. Dość często gram na gitarze przy kameralnych okazjach, choć stronię od tego w gronie szerszym, w miejscu wyeksponowanym.
A jednak poszłam. Zagrałam. Zaśpiewałam.
I tego dnia dostałam całkiem nieoczekiwane od Tadeusza Coobusa Knyziaka (dziękuję!) zaproszenie zrobienia małego koncertu na SAPie- czyli na spotkaniu Stowarzyszenia Autorów Polskich.
I w ten oto sposób – zamiast wieczoru autorskiego, który miałam mieć przed C19 – miałam ten występ.
Pierwszy od bodaj 25 lat występ przed dużą ilością ludzi, przy mikrofonie. Pierwszy odkąd porzuciłam Kościół Katolicki, Ruch światło – życie, prowadzenie Scholi młodzieżowej, i tworzenie tak zwanej „oprawy muzycznej” w czasie mszy…
A jednak…
Tak jak Wam mówię ciagle – ja czuję że, mimo ogromnego otwarcia się ludzi wokół na mnie (bo ja się na nich najpierw oczywiscie otworzyłam w całej swojej kobiecości, radości, miłości, pełni, przepływie, kreacji, duszy… ) mimo wyrazów uznania, zainteresowania, wsparcia – ja czuję, że Polska jako kraj – mnie po trochu wyrzuca.
Nie. Oczywiście nie wiem co będzie w przyszłości.. Przestałam nawet robić plany, po trzech nieudanych próbach wyjechania za granicę. Zdaję się na los, anioły, Boga, swoją dharmę, przeznaczenie..
Jak to wyrzuca mnie Polska? Och, to takie drobiazgi, ale ja je zauważam.. to tu to tam..
Na przykład – dziś na tym spotkaniu – mikrofon działał tylko przez chwilę, może bateria padła.. W każdym razie ostatecznie śpiewałam bez mikrofonu I najlepiej wypadła piosenka moja własna, bo w niej mam jasny otwarty głos.
I jest dla Niego.. więc jest z duszy i serca. A inne piosenki były dla śpiewu nisko – do mikrofonu, cicho, a nie z otwartym donośnym głosem. Donośny głos mam tylko przy piosenkach śpiewanych wysoko.. Nie miałam takich piosenek ani w głowie ani na kartkach. Nie miałam planu B. Wyszło jak wyszło.
Ale cóż.. chyba I tak się podobało. A ja przełamałam tremę.
Przestały mi sie w pewnym momencie trząść ręce i w przerwie pomyślałam, że lubię to… lubie czuć ten przepływ — gdy śpiewam i jestem w tym na 100 procent, gdy czuję swój głos, i czuję oddziaływanie na ludzi. I słyszę tę absolutną ciszę wśród ludzi ..
Bo ja śpiewam nie do zabawy tańczenia i nucenia. Nie robię wstawek powtórek, nie zabawiam publiczności, w ogóle nie patrzę na publicznosć tylko na śpiewnik… I to się chyba nie zmieni..
Śpiewam tak jak mówię wiersze. Robię magię. Robię czary. Jest cisza.
I pomyślałam że kupię sobie kiedyś jednak tę gitarę ELEKSTROAKUSTYCZNĄ , wzmacniacz i mikrofon .. Żeby być samowystarczalną jak gdzieś chciałabym komuś ofiarować swoje słowa i muzykę.
To wszystko nie znaczy jednak, że zajmę się występowaniem.. Choć słyszę wokół od miesięcy … :
Możesz nagrać płytę, jesteś gotowa.. Możesz wydać już drugi tomik wierszy.. Możesz występować.. No cóż.. faktycznie mam całe .. sześć własnych piosenek hihi… I ogromną ilosć ulubionych piosenek cudzych..
Taaak… Ale priorytetem jest co innego.
To są rzeczy drugorzędne dla mnie jednak. One nie sa moją dharmą, na nich nie moge się skupiać. Priorytetem jest mój projekt JCLAdy Edukacja Alternatywna czyli ogromna seria książek popularyzująca Starożytną Wiedzę, szczególnie te sześć książek o Gramatyce Polskiej Starożytnej , oraz Warsztaty dla Kobiet, oraz Kurs Polskiego dla obcokrajowców.
Oraz.. stabilizacja.. Oraz .. rodzina.. pełna rodzina..
To jest priorytet.
Ale WSZYSTKO I tak jest zablokowane w tej chwili.
Wszystko wszędzie jest zablokowane..
A znaki są wszedzie.. to ten mikrofon, który przestaje działać, to ten wieczór autorski dla mojego tomiku wierszy który się nigdy nie odbył I nie odbędzie w Polsce zapewne, to zaproszenia które nagle znikają, to entuzjazm znajomych, który gaśnie, to warsztaty na których przy dobieraniu się w pary.. nie mam pary.. bo osoba do pary .. nagle decyduje się wyjsć z warsztatu, to jakaś kolacja która miała być gdzieś dla mnie przechowana ale ktoś o mnie zapomniał.. to jakieś zgloszenia .. prośby o konsultacje.. i nagłe wycofywanie się z nich..
i tak dalej i tak dalej…
ZAMKNIĘTA PRZESTRZEŃ
OTWARTE SERCA LUDZI
ALE ZAMKNIĘTA PRZESTRZEŃ. CZASOPRZESTRZEŃ
Albo zamykająca się…
to mnóstwo znaków
I drobiazgów, które tylko ja widzę bo łaczę punkty.
Spotkanie SAP było w dzielnicy Warszawa Włochy.. Musiałam przejechać całą Warszawę by tam dotrzeć z Otwocka..
W drodze powrotnej, nocą.. jeszcze w atmosferze pełni w Koziorożcu, poczułam jakby to była podróż przez czasoprzestrzeń…
Albo – tylko – podróż w czasie..
Mijałam po drodze Ursus – gdzie mieszkałam 20 lat temu..
Mijałam Piaseczno gdzie mieszkałam od 2007 do 2019
Migały mi w głowie kolejne mieszkania…
Ciotki w Ursusie
Mieszkanie u partnera
Mieszkanie w szkole
Mieszkanie moje własne
Mieszkanie u drugiego męża
Znów Mieszkanie moje …
A gdy patrzyłam na zarysy Warszawy nocą to myślałam też o mieszkaniu w USA.. o Nowym Jorku.. o Florydzie .. Myślałam o Francji, o Paryżu, o Prowansji I Langwedocji…
Słuchałam zespołu Abba na cały regulator I śpiewałam na głos nie przejmując się jak bardzo słychać to na zewnątrz bo przecież mam stary “przepuszczalny” dla dźwięków samochód..
Super Truper.. piosenka o tęsknocie, o pożegnaniu.. o tęsknocie o potrzebie miłości ..
Pełnia w Koziorożcu.. Co mam. Czego nie mam? Czego pragnę?
Na ile czuję się bezpieczna, stabilna, osadzona, zadowolona, szcześliwa, na swoim miejscu… ?
Na ile ? Bezpieczna fizycznie egzystencjalnie – na 100 procent.
Stabilna, na swoim miejscu – 0 procent.
… Co przyszłosć przyniesie? Nie wiem.
Jutro wracam do książki “Rozmówki w języku polskim”
Przygotowuję kurs polskiego, robię filmy o gramatyce.
Wiersze, piosenki, publicystyka, polityka, spotkania.. muszą się wyciszyć…
Znów będą jak oddychanie. Gdzieś tam pomiędzy. Obecne wspierające mój flow.. ale nie na piedestale