Jestem załamana komentarzami na temat sensu uczenia gramatyki pod postem na Szkole Minimalnej, który wcześniej tu udostepniałam.
Naprawdę jestem załamana. Dlatego, że jesteśmy Polakami. Słuchajcie, to nasz język jest jednym z najlogiczniejszych na świecie, najstarszych albo może najstarszym. Idzie tego dowodzić… Jest tak logiczny jak sanskryt i jak łacina. Przy czym to sanskryt wyrósł z pra -słowiańskiego a łacina równiez – tylko później.
Problemem jest oczywiście SPOSÓB uczenia gramatyki, ale też czasy w jakich żyjemy, gdy wszyscy chcieliby wszystkiego uczyć się przez doświadczanie i przeżywanie. To niemożliwe. Pewne nauki ścisłe należy po prostu „przeżywać” na zasadzie dyscypliny, wnikliwości, zrozumienia i wielu ćwiczeń.
Pisałam na tej grupie, że problem leży w bezsensownym nauczaniu obecnym, które wszystko wrzuca jak groch z kapustą – w literaturę, w naukę o języku, w ćwiczenia ortograficzne. Mamy piękny melanż z którego nic nie da się zrozumieć i wyodrębnić. Tymczasem Gramatyki trzeba uczyć od A do Z, logicznie, chronologicznie, od dużego do małego i z powrotem…
Dziś zapewne należałoby już tylko uczyć na zasadzie gramatyki komparatywnej czyli porównawczej z innymi językami. WTEDY POLACY ZROZUMIELIBY TEŻ CZYM JEST ICH JĘZYK… którego tak cholernie nie doceniają, kurr…a.
Należałoby zaczynać od Chomskiego. Od mówienia o matrycy, o tym że matrix ten jest wbudowany. Każdy ma potencjał do mówienia w języku. Każdy ma logiczny potencjał do budowania zdań. I TEGO SIĘ NIE UCZY. NIE O TO CHODZI W GRAMATYCE. Tak naprawdę dzieci mają genialny zmysł hiperpoprawnościowy. Właśnie dlatego że gramatyka czyli matryca czyli podstawowe zasady są wbudowane a resza opiera się na imitacji z otoczenia. Czyli tak jak wielokrotnie mówiłam — posprzątnałem jest formą poprawną i pierwotną. Tak zaanalizował umysł dziecka. Dziecka o genach słowiańskich. On wie – że -n- daje dokonaność a nie kurde przyrostek!
Należałoby dzieciom mówić o tym, że język służy do wyrażania myśli a wtórnie do komunikacji., I chodzi o to żeby myśl byla klarowna i jasna. Gramatyka to logika. Nauka gramatyki to nauka logiki. Prawdopodobnie nie powinno się już uczyć rozbioru zdania tak jak teraz. Ja bym postawiła na
1 . eksperyment w postaci szukania powiązań między słowami i prawdziwie pierwotnych odmian słów
2 eksperyment w postaci podania błednych zdań które trzeba poprawić — i powiedzieć dlaczego sa blędne. I nie chodzi o prosta ortografię ale właśnie blędy logiczne…
Możnaby też tak zestawiać języki..
3. nauka gramatyki to też tworzenie tekstów. I wierszy. Sztuka niegdyś znana wszystkim! Jak powiedzieć wszystko w jak najmniejszej ilości słów. Jak jednym słowem zawrzeć jakąś myśl?
Wychodziłabym od celów. Tak pisałam swoją gramatykę.
Jesli celem jest pytanie – to jakie sformułowania temu służą w języku. Dlaczego? Skąd wiesz że te??
jeśli warunek — to jakie struktury temu służą? dlaczego? skąd wiesz?
W angielskim np który jest sztywny i uproszczony starano się narzucić te model warunku.. ale język potoczny sobie… a raczej język pierwotny..
Bo te struktury są minimalne, nie są to całe rozbudowane zdania… Bo język daje miliony możliwosci z jednej gramatyki.
A nie ogranicza cię do : if+ present simple , future simple …
Itd…
wrzucam tu mój rozdział z 1 części Gramatyki polskiej
NA JEGO KOŃCU – MOŻNA PRZEWINAĆ DO WYKRZYKNIKÓW JEST DEFINICJA GRAMATYKI – MOJA WŁASNA
Rozdział 4
Co to jest gramatyka?
Być może niektórzy z Was wiedzą, że jestem fanką języków. Lubię się ich uczyć. Próbowałam się uczyć około dziesięciu różnych. W tej chwili mogę powiedzieć, że znam dobrze swój własny język polski, oraz biegle – angielski i francuski. Znam również w pewnym stopniu rosyjski i hiszpański i odrobinę podstaw łaciny. Próbowałam się uczyć: arabskiego, urdu, hindi, sanskrytu, arabskiego, portugalskiego, greki, niemieckiego i norweskiego.
Poza tym jestem polonistką. Skończyłam „Polonistykę” na Uniwersytecie Warszawskim i pracę magisterską pisałam z językoznawstwa połączonego z literaturą (analiza tłumaczenia staropolskiego „Andromacha”). Była to praca z literatury staropolskiej i starofrancuskiej. Już wtedy miałam tendencje do syntetyzowania i analizowania, czyli holistyczne podejście. I to mi pozostało. Praca moja została wydrukowana w 2 numerze czasopisma „Barok” w 1999 r. i bywa czasem cytowana.1Być może powinnam umieścić ten tekst online w całości, skoro ktoś do niego dziś sięga i skoro nie robią tego uniwersytety (nie publikują nawet ciekawszych prac magisterskich online) …
Dziś jestem nauczycielem. Uczę też swoje dzieci w edukacji domowej od 10 lat, szczególnie polskiego i kilku języków obcych. Ten czas dał mi wiele przemyśleń. Nieustająco wraca do mnie temat gramatyki i podejścia do nauki języków. Od lat miałam ochotę napisać dwie gramatyki – Gramatykę polską i Gramatykę porównawczą kilku języków. Teraz macie szansę czytać pierwszą, ale zajrzyjcie również do drugiej.
Po co w ogóle pisać CAŁĄ gramatykę nowatorsko od nowa? Przecież tego typu rzeczy tworzą ludzie na uniwersytetach. To prawda. Tylko, że ich praca pomaga tylko w jakimś stopniu studentów lingwistyk. Nie pomaga w żaden sposób osobom po prostu uczącym się języków obcych, zwłaszcza samoukom. Chodzi mi o to, że w istniejących gramatykach przeszkadza brak spójności i chaos. Albo inaczej. Przeszkadza mi ten INDYWIDUALIZMw podejściu do podawania gramatyki każdego języka. Rozumiem oczywiście, że każdy kraj i każdy badacz języka ma prawo przedstawić własną koncepcję nauczania. Zgoda. Tak więc i ja swoją przedstawię w moich dwu książkach. Jednak moja koncepcja będzie spójna z tym co zachowało się w MYŚLI SŁOWIAŃSKIEJ. Aczkolwiek, nie będzie to koncepcja negująca całkowicie wszystkie dotychczasowe.
Mi chodzi o bazę, i całkiem
PODSTAWOWE ZROZUMIENIE ISTOTY JĘZYKA , JĘZYKÓW.
I tak będziecie musieli studiować języki i ich gramatyki niezależnie, używając innych podręczników, choćby podręczników szkolnych.
A JEDNAK
PRZYDA SIĘ WAM SPOJRZENIE UOGÓLNIAJĄCE. SYNTETYZUJĄCE.
Chcę przyjąć w tej książce pewien podstawowy schemat wypracowany pod koniec 18-go wieku, rozwijany w 19-tym, i w pełni ustalony w 20-tym wieku. Środowisko badaczy języka łacińskiego, francuskiego (klasycyzm) i badaczy języka polskiego (i pewnie innych języków słowiańskich) stworzyło podstawy JĘZYKOZNAWSTWA.
Wszystko sprowadza się do spiralnej teorii języka, czy też inaczej – teorii językowych zbiorów i podzbiorów. Warto znać takie nazwiska (jeśli ktoś chce sprawdzić głębiej to, o czym mówię): de Saussure, Jan Niecisław Baudouin de Courtenay, Chomsky, Klemensiewicz, Łoś, Grzegorczykowa i inni.
Wedle tej koncepcji – gramatyki uczymy się od najmniejszych elementów do największych. Jest porządek. Nie ma chaosu. Nie ma skakania po częściach mowy, nie ma mieszania fleksji ze słowotwórstwem. Nie ma wrzucania etymologii i fonetyki po składni. Nie ma zaczynania gramatyki od koniugacji, tak jak to dzieje się często w przypadku, choćby, podręczników do łaciny.
Układ zawsze jest taki:
schodkowy – wznoszący – powiększający się – wzrastający
A następnie, gdy utworzymy sobie tekst – mowę, nasz umysł dokonuje analizy, czyli z tej górki schodzi powoli do najprostszych znaczeń i rozkłada wszystko na części.
Ta książka proponuję następujący układ GRAMATYKI
1. fonologia – nauka o dźwiękach : wymowa, alfabet, akcent, intonacja, zasady wymowy, procesy fonetyczne w obrębie słów, i jak wpływa to na gramatykę, kategoryzację koniugacji
2. morfologia – nieco większe części języka niosące swoje znaczenie
2.1 słowotwórstwo – jakie elementy tworzą słowo, przedimki, rodzajniki, rzeczownik i koncepcja rodzaju i liczby, podział słów na rdzeń i przy/przed/wrostki, funkcje znaczeniowe przyrostków i przedrostków, etymologia pochodzenie, rodziny słów
2.2. fleksja – odmiana – Jakie elementy pozwalają słowom łączyć się w większe całości (wyrażenia), części mowy, odmienne lub nieodmienne, ich odmiana – deklinacje koniugacje czyli czasy, aspekty. Tu będzie mowa o deklinacjach i o koniugacjach. I o czasach. A czasy są tylko trzy – przeszły, teraźniejszy i przyszły. Reszta to aspekty, np. :
dokonany – niedokonany
bierny – czynny
wielokrotny – jednokrotny czyli ciągły
zwrotny- nie-zwrotny
3. składnia – budowa wyrażeń, zdań, tekstów, język fleksyjny i niefleksyjny, rola szyku zdania, tryby orzekający, przypuszczający, rozkazujący, pytający, i więcej, czyli jaka jest intencja pierwotna zdania i cel. Tu też poruszę zagadnienia: części zdania, związki składniowe, zdania pojedyncze i złożone (rozbiór zdania), przeznaczenie tekstów i zastosowanie w społeczeństwie czyli cel i intencja pierwotna tekstu. Zależnie od tego, właśnie, wyróżniamy rodzaje tekstu i gatunki: liryka, dramat, epika, proza użytkowa, teksty związane z funkcją magiczną, sakralną.
Teraz, gdy już wyjaśniliśmy dogłębnie sensowność tworzenia alternatywnej, a-uniwersyteckiej gramatyki języka polskiego, przejdźmy do samej definicji gramatyki.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
Tak więc, cóż to jest owa gramatyka? We wszystkich językach indoeuropejskich brzmi nieco podobnie. Francuzi twierdzą nawet, że słowo to „grammaire” ma wiele wspólnego ze słowem „grand-mère” czyli babka. I, być może, w tym twierdzeniu Francuzi nie mijają się wiele z prawdą.
Gramatyka ma podobne znaczenie do Matematyki2. To Pramatka i Praojciec, jednocześnie. Matryca. Macierz. A mowa to „tylko” potencjał. Tak jak w matematyce, wszystko trzeba zrozumieć, odpamiętać w sobie, nawiązać kontakt z Praojcem i Pramatką. Nic nie należy się uczyć na pamięć. Matrycę językową mamy wbudowaną. To powiedział już Noam Chomsky. A ja dodam jeszcze, że język polski oraz, prawdopodobnie, także inny słowiański, dogłębnie przekazuje znaczenie tego tajemniczego słowa „gramatyka”. Ale od początku. Otóż, gdy zajrzycie do „Wikipedii” online oraz do „Słownika etymologicznego” Aleksandra Brücknera, to się dowiecie, że słowo „gramatyka” pochodzi z greckiego i jego źródłosłowem jest mniejsze słowko „gramma”, czyli litera. Gramatyka oznaczałaby więc Pismo. I tak pierwotnie ją rozumiano. Tak rozumieli to pierwsi twórcy gramatyk, których dziś nazywamy twórcami gramatyki normatywnej. Ale o nich za chwilkę.
Tak więc gramatyka oznaczałaby pismo. Staropolska literatura przeniosła nam to znaczenie do dziś w słowach, co smutne, o nieco negatywnym brzmieniu. Mamy więc: „niegramotny” czyli niedouczony, niemądry, a pierwotnie „niepiśmienny”. Mamy inne słowo „gramoty” i „gramotki” , a także przetworzone „klamoty”, czyli niepotrzebne, przeszkadzające rzeczy, rupiecie, starocie. Pokrewne jest tu też słowo „ramota” czyli staroć, coś starego, niemodnego albo po prostu starej daty. Językoznawcy twierdzą, że słowa te wędrowały na granicy dawnych polskich kresów, niemalże w tę i z powrotem. Stąd gstawało się h, tudzież hstawało się g(zupełnie jak w moim nazwisku, nota bene), a czasem ta pierwsza literka się gubiła i zostawała jak ta niepotrzebna nikomu „ramota”. Tylko, czy faktycznie niepotrzebna? Gramma – wszak, to litera, gramatyka – to pismo. Gramotami nazywaliśmy na terenie Rzplitej nasze starodawne słowiańskie LITERY, ZAPISY. Czyżby więc nasze stare, słowiańskie pismo – cyrylica, głagolica stawały się niemodne i niepotrzebne? Oczywiście. Z przyjściem łaciny i królowaniem chrześcijaństwa na naszych słowiańskich terenach szacunek dla słowiańskiego pisma zanikł, tudzież został wyplewiowy siłą. Gramatyka, nauczana na sposób mnisi i chrześcijański (szczególnie jednak katolicki), była nużąca, korektywna i trudna. Gramatyka przestała być Pramatkąa stała się Macochą. Znienawidzonym przedmiotem szkolnym i zmorą. I jest to szalenie smutne, gdy spojrzymy jeszcze głębiej głębiej do źródło-słowu. Do czasów przed-greckich. Grecy przyjęli grammy czyli litery. Ale już wcześniej istniały takie rdzenie i były mnogie u Słowian i pokrewnych. Na pewno znali je Etruskowie włóczący się po południowej Europie.
Spójrzmy na:
G – Ra – Ma – Ty – Ka
G – Ra – Mat – Ka
G – Ra – Matka
G = Kprzy mocnym dźwięcznym Rsłowiański przyrostek K, Kumoże przejść w G. I tak się często działo.
RA to rdzeń podstawowy. R– to baza tysiąca znaczeń. Rto spojrzenie i na ziemię i w słońce. To życie. To Rola. To Oracz, Oranie. To R-obienie. To pRaca.
Oranie to cykl roczny prac rolnika na ziemi. Cykl wyznaczany przez słońce. To cykl magiczny, związany z obrzędami. Z pramatką Ziemią. Z praojcem Słońcem. Z Bogiem kosmicznym. Gramatyka oznacza coś bardzo bazowego, a jednocześnie coś bardzo wyniosłego. Jako na górze tak i na dole wedle koncepcji ezoterycznej. Gramatyka to baza koncepcji antycznej Trivium3, gdzie na dole trójkąta jest gramatyka, nad nią logika, i wieńczy to retoryka. Bez bazy gramatyki, bez zasad, bez cykliczności i reguł, bez porządku robienia
nie ma budowania CZEGOKOLWIEK.
RETORYKA
L O G I K A
G R A M A T Y KA
Gramatyka jest więc podstawową umiejętnością patrzenia na świat i rozumienia świata. Jest patrzeniem Ku – Ra. Czyli patrzeniem Ku Bogu. Ale i ku Matce Ziemi. Dawne słowiańskie pismo, zależnie od swojego przeznaczenia, bo było i obrzędowe i świeckie, te rzeczy opisywało. Opisywało świat.
Tak więc, wedle najsensowniejszej definicji
„Gramatyka” oznacza Podstawowe Zasady.
Za to Gramatyka, w sensie mowy i języka, oznacza właśnie tę podstawową naszą matrycę, którą mamy wbudowaną w naszej świadomości, mózgu i sercu, z której czerpiemy mówiąc, opisując świat i siebie. Gramatyka w sensie zaś najprostszym językowym oznacza zarówno: zasady pisania, jak i zasady wypowiadania się, ustnie i pisemnie. W mojej książce jednak pominę celowo zasady pisowni czyli ortografię, bo poświecę jej miejsce w innych książkach („Głagolica i Cyrylica”, „Etymologia i ortografia” oraz „Vinca”).
2Zastrzegam sobie w tej książce specyficzną ortografię, czyli pisownię wielkich liter, łączność, rozdzielność, używanie myślników. Czasem chodzi o jasność pojęcia, o zaznaczenie ważności tezy czy wywodu. Wszystko co robię tu jest celowe, skuteczne i przemyślane.
3O Trivium, czyli trójcy Gramatyka Logika Retoryka mówi dokładniej książka o tym samym tytule z działu 10