Świat jest harmonijny.

Sam w sobie. Czasem jednak, zwlaszxza jesienią coś się naderwie, coś dziwnie nieregularnie umiera albo powstaje jakieś zaburzenie i chaos, jak śmieci wywalone z kosza. Nad rzeką. Więc sprzatam, ale nie w poczuciu dobrze spelnionego obowiazku i przywracania harmonii tylko z przeklenstwem i burzą w glowie. Muszę uważać. Moje klatwy są silne, wiem i czuję siłę czarownicy, która potem przechodzi na dzieci, otoczenie i dalej.. gdy okazuje się, że spotkalam ten balagan NAocznie, żeby wywlec swój z siebie.. Wolalabym juz walnąć się pniem drzewa w czoło. Niestety nie mam takiego wplywu na swoją i tak dość natychmiastową karmę…