w Praskim Parku, kontakt z prawdziwą przyrodą w mieście

Tuż obok ogrodu zoologicznego na Pradze w Warszawie, jest stary park , wydaje mi się że jest to Park Praski, przy ulicy Ratuszowej… Kocham takie stare parki, gdzie nikt nie sili się na ich unowocześnienie (jak to ma miejsce w parku w Piasecznie o którym pisałam już w innym wpisie). Nikt nie próbuje unowocześniać starych popękanych alei, nikt nie próbuje wykopywać starych krzewów tylko po to by zwiększyć ilość alejek i obsadzić je nowszą kostką..
Zapewno niedawno i tak usunięto część parku, aby zrobić mały plac zabaw, ale to jest dla mnie do zaakceptowania. Tym bardziej że plac jest całkowicie wokół drzew, jest nimi otoczony. Jest cieniście, przyjemnie, podczas gdy kilkadziesiąt metrów dalej mamy już osłabiający zalany słońcem beton.
Zauważmy, jednak, że ten stary park nie jest ciągle „doglądany i kontrolowany”. Są tu zwalone drzewa w kawałkach, złamane przez wiatr gałezie. Świetna zabawa dla dzieci. Nikt też nigdzie nie pisze – nie deptać trawników. Trawa jest po to, by po niej chodzić. Jak wiadomo własnie dzięki chodzeniu po ziemi, po trawie, po piasku nawiązujemy kontakt z ziemią, odzwyskujemy równowagę, pozbywamy się nadmiaru ładunków elektrycznych, które zbieramy w otoczeniu elektrycznych urządzeń.. i wszelkich negatywnych emocji.

Takie miejsce można znaleźć jednak i obok swojego bloku. JA mieszkam w Piasecznie, na dość nowym blokowisku, jednak pomiędzy blokami posadzono krzewy i trawę. JEst ona niesztuczna, ma już bowiem ok 10 lat.. Można zdjąć buty i rozkoszować się trawą słońcem , cieniem.. Szukajcie takich miejsc. Nie przejmujcie się tym, że ktoś patrzy na was dziwnie, uważając że obrzydliwe (sic!) jest chodzenie boso po trawie, na którą pies nasiusiał.. Hmm… myślę, że nawet zjedzenie koniczyny z trawy na którą pies nasiusiał jest mniej szkodliwe niż zjedzenie warzyw zatrutych chemią z supermarketu…