Klasyka literatury — czytać nie czytać?
Była ostatnio dyskusja na facebooku, sprowokowana przez pana Tokarza, właściciela szkoły alternatywnej. Dyskusja na temat sensowności istnienia curriculum czyli np wyboru pewnej literatury dla dzieci , zwłaszcza tej trudniejszej klasycznej literatury.
Pisałam tam, że nie chodzi o to, by dzieci zanudzać Mickiewiczem czy Sienkiewiczem, tudzież odpowiednikami obcokrajowymi, ale aby ich zaciekawić starożytnością i klasyką. Po prostu dlatego, że wbrew pozorom to wciąz jest wśród nas obecne.
Reklama i design, i twórcy logo, wizerunków firm wciąz sięgają do astroteologii, do mitów, do klasyki.
Oni wiedzą jaka naprawdę jest siła obrazu i archetypu.
A tak naprawdę nie da się czytać tylko Harrego Pottera (choć i tu są przecież właśnie archetypy też) i fantasy i komiksów, albo tylko oglądać choćby filmów,
bez znajomości dawnej literatury, bez pierwowzorów.
Trzeba jakoś sięgnąć do źródła, żeby zrozumieć wszystkie poziomy a nie ślizgać się tylko na powierzchni rozumienia tekstu i filmu.
Ale hej, ja nie jestem katoliczką, ani nie należę do kościołów już, ale jak w takim razie odbywa się nauka religii?? jaka jest wiedza o obrzędach i modlitwach?
Pierwsze Ojcze nasz! przecież już tam są niezrozumiałe słowa! dzieci wkuwają na pamięć? Drodzy rodzice, nic swoim dzieciom nie tłumaczycie?
Przecież oczywiste jest że jak się coś czyta to jest dużo trudnych słów, nie należy przed tym uciekac, w Trylogii są trudne, w Iliadzie są trudne.. po to rodzic i nauczyciel i słowniczek by znaleźc znaczenie. Im wcześniej dziecko się do tego przyzwyczai, tym lepiej. Tym większy bedzie miało zasób słów i nie zaleje on go dajmy na to w .. liceum.. .