Dzień otwarty w Radiu Trójka

To był trochę męczący dzień.

Zaczął się o 6.30 spacerem w poszukiwaniu mniszka lekarskiego , z młodszym synkiem, a po śniadaniu pomknęliśmy do Warszawy na dzień otwarty w Trójce.
Przyznam, zapomniałam jak to jest z tymi nocami muzeów i dniami otwartymi – tłum. I tłum był – i stała długaśna kolejeczka na Myśliwieckiej – od wejcia aż do bramy do łazienek, na wprost jednej z ambasad, bodaj hiszpańskiej.

I stała ta kolejka ok dwu godzin.

Ale cóż pomyślałam – pogoda jest , mały śpi w wózku, starszy się nudził, ale nie on jeden – obok niego mnóstwo dzieci w różnym wieku polegiwało na trawniku, robiło głupoty, skakało, leżało, spało. Pamiętam kiedyś w ten sam sposób czekaliśmy we dwoje na wpuszczenie nas do Pałacu na wodzie zimą.. Rozdawali tam darmową herbatkę, co jednak nie zmniejszało mrozu.. I ? wystaliśmy 🙂 I było to ciekawe doświadczenie. Nauczyłam się, że nie trzeba wszystkiego robić dla i pod dzieci. Naprawdę. Chodzę wiec w różne miejsca, których one może nigdy a może jeszcze na razie nie docenią.

Suma sumarum – weszliśmy –

nawet wcześniej niż przewidziała kolejka, bo po pewnym czasie pewna pani redaktorka wyławiała rodziny z dziećmi i puszczała do środka wczesniej. W ten sposób udało się jeszcze zobaczyć Marka Niedźwieckiego, ale stać do niego po autograf i zdjęcie… Bez przesady, zresztą cierpliwość dzieci była i tak wystawiona na dużą próbę. Poszliśmy więc z redaktore Jóźwickim na obchód radia.. sale sesyjne, studia nagrań, niusrum 🙂 (newsroom) z gadatliwym panem i panią realizatorką, studio Agnieszki Osieckiej Hirek Wrona i koncert na żywo, ciągłe pokazy sprzętu komputerowego, opowieści o wycinaniu oddechu i przerw w spiczach papieża, albo przyspieszanie nagrania korespondentów, opowieści z przeszłości o taśmach , nagraniach , klejeniu..
Pani Obszańska którą lubię, od kultury,w studiu nagrań, i możliwość nagrania się..  .. zademonstrowania radiowości swego głosu lub nie.. oraz refleksu lub nie..

Szkoda, że moje starsze dziecko nie miało odwagi a młodsze było zbyt młode.

Cóż, może tam jeszcze kiedyś wrócimy. Dla mnie radio to jednak wciąż jest dosyć fascynująca sprawa i wciąz jest to swego rodzaju magia…