CZEGO TO SIĘ CZŁOWIEK NA STAROŚĆ O SOBIE DOWIADUJE…
translation (1) Facebook
============================
Podtytuł — teraz zrozumiecie może rodzice jak ważne jest SI i prawidłowe wychowanie dziecka zwłaszcza w naszych czasach , gdzie dzieci rodzą się już z ogromną ilością zaburzeń. I pomyślcie CO ONE PRZECHODZĄ. JAKIE MĘKI …
===================================
Doszłam do tego poziomu rozumienia… nareszcie…
ćwicząc na tych skrzypcach
Doszłam do tego samego Rubikonu co wcześniej…
I PYTANIE CZY GO TYM RAZEM PRZEKROCZĘ CZY ZREZYGNUJĘ…
wcześniej dotarło to do mnie:
– podczas gry na gitarze – ucząc się powtarzalnego stałego bicia
– podczas gry na bębnie – to samo
– podczas gry kastanietami
– tańcząc w parze z kimś
– albo tańcząc tańce w szeregu
– ćwicząc aerobiki i inne takie figury do powtarzania w rytmie na wu-efach i potem (wf – najbardziej znienawidzony przedmiot w szkole)
– próbując się nauczyć jeździć na rolkach, dobrze na łyżwach
Uważam też, że wada wymowy — niewymawianie rr które jest drganiem i powtarzalnością, utrzymaniem drgania i powtarzalności
ma tu coś do rzeczy.
Ja po prostu po krótkim czasie absolutnie się gubię, nie potrafię potem wejść ciałem w takt, nie mówiąc o tym, że strasznie męczą mi się mięśnie w tej całej niezborności
To jest prawdopodobnie coś związanego z SI
w czasach gdy chodziłam do szkoły to o tym chyba nikt nie słyszał
Cud że wykryto płaskostopie… ale oczywiście zaradzić już nikt nie zaradził nikt.
a właśnie — myślę że i płaskostopie i skrzywienie kręgosłupa po całości musi tu mieć coś do rzeczy
Ja dopiero z czasem odkryłam, że muszę dużo ćwiczyć..
Z pisaniem sobie poradziłam — bo dużo rysowałam i lepiłam sama z siebie.
Poradziłam sobie ruchem palców w samym nadgarstku — ćwicząc.
Dlatego potrafię minimalnie trudną palcówkę zrobić na gitarze – cała dłoń z ruchem ramienia jak to się powinno robić – odpada.
Gdy bardzo chciałam nauczyć się choć jako tako grać na gitarze. To było – teraz widzę – zbawcze ćwiczenie terapii ciała.
W pewnym momencie też – chcąc szybko zapisywać moje myśli które mknęły z prędkością światła – zaczęłam się uczyć pisania na maszynie a potem na klawiaturze bezwzrokowo.
I znów — to była intuicyjna terapia ciała.
Tak to teraz widzę.
Na kręgosłup pomogła mi joga.
Ale… widzę że taką zborność, spójność ciała mam tylko na poziomie dłoni, a jak dochodzi ramię i nie daj boże całe ciało i nogi .. to już gorzej.
I to wszystko jest bardzo śmieszne i niewiarygodne bo JA MAM NIESPOTYKANIE DOBRE POCZUCIE RYTMU I ŚWIETNIE TAŃCZĘ.
Ale sama . Free style
To oznacza, że jestem muzykalna i mam dobry słuch. Ja słyszę rytm tylko moje ciało odmawia powtórzenia go — to znaczy odtworzenia go.
Poza palcami i nadgarstkami umiem odtworzyć rytm, powtarzalne sekwencje — głosem.
Czyli słuch ok…
Łatwiej tez jest oczywiście – jak dwie części ciała robią dokładnie to samo.
ALE ZNÓW – BO TO WYĆWICZYŁAM I NA SIŁĘ SIĘ NAUCZYŁAM.
czego? pływania żabką. Ale było to od cholery trudne. Ojciec może poświadczyć.
W końcu się nauczyłam, ale już crawl mnie przerasta . Czemu? bo jest zmienny rytm , ruch na obie strony. Mogę na przykład pływać na plecach przerzucając obie dłonie do tyłu – z łatwością
Ale już naprzemiennie — koncentracja maksymalna i zmęczenie krytyczne.
Z rzeczy gdzie jest powtarzalność i odmienne czynności dwu rąk — jazda samochodem, no i znów – gitara.
Gitara … absurdalne ilości cwiczeń i determinacja.
By wyjść z czymkolwiek do ludzi. Że ja potem grałam do mszy i prowadziłam latami scholę … to … cóż..
całe życie to było przekraczanie samej siebie , swoich ograniczeń.
Ale już gdy było trudne powtarzalne bicie gitarowe — prosiłam chłopców co grali a nie umieli śpiewać. Pomagali.
Natomiast nauka jazdy samochodem była horrorem jak wszystko.
Zaparłam się i nauczyłam. I zdałam ten egzamin. Bo ja przecież wszystko osiągam, co sobie postanowię – choćby mnie to kosztowało zdrowie (idiotyczne w sumie)…
Ale potem latami nie jeździłam bo … cała koordynacja siada, gdy jesteś w dużym natężeniu ruchu, a nie daj boże jeszcze ktoś siedzi w samochodzie…
To były dla mnie kolejne stopnie trudności.
I dopiero gdy miałam bardzo cierpliwego męża w USA — i bardzo małe natężenie ruchu i duże parkingi pod supermarketami na prowincji — ćwicząc do znudzenia całymi godzinami — oczywiście dopięłam swego.
Potem w Polsce znów nei jezdziłam — i dopiero posiadanie dzieci sprawiło, że po prostu znów – musiałam się zmusić do przekroczenia siebie — bo nie byłam w stanie ogarnąć życia z dzieckiem jako samotna matka — bez samochodu a z ogromną ilością roboty.
I teraz có Pewnie mogę z tym żyć.
Ale MNIE TO WKURZA.
No i przychodzi do mnie po raz — milionowy.
Żeby ktoś cierpliwy nauczył mnie pływać crawlem
Żeby ktoś cierpliwy nauczył mnie mówić RRR…
Ale ostatecznie być może sama powinnam po prostu ZMUSIĆ SIĘ I ĆWICZYĆ DO SKUTKU..
na tych skrzypcach
na tej gitarze
do tego przynajmniej nie trzeba płatnych lekcji
Wiem już dlaczego moja główna fiksacja dzieciństwa to była nauka gry na pianinie i nauka jazdy konnej.
Tak — to by mnie zbawiło. Po prostu.
Ale nigdy nie miało miejsca.
Najśmieszniejsze jest, że pewien lekarz ortopeda zabronił mi pływania, ćwiczenia praktycznie czegokolwiek, jogi i oczywiście – jazdy konnej..
W większości rzeczy go nie posłuchałam gdy już miałam coś do powiedzenia.
Być może w tym punkcie łatwo zrozumieć dlaczego mam takie podejście do medycyny konwencjonalnej. NIKT MI TAK NIE POPSUŁ ZDROWIA JAK LEKARZE MEDYCYNY KONWENCJONALNEJ.
MOJA NIECHĘĆ DO TEJ NAUKI POZOSTANIE AKTYWNA NA WIEKI WIEKÓW.
Już przy drugim lekarzu który próbował mnie leczyć jak byłam nastolatką — zaświecały mi się wszystkie lampki… i aktywowała mi się Hildegarda z Bingen w całej rozciągłości…
Ale co ja mialam do powiedzenia.
Że … yyy …. pan chyba pierd…li od rzeczy ???
Miałam za mało tupetu.
I tym niepozytywnym akcentem kończę
Śmierć niedouczonym lekarzom medycyny konwencjonalnej. Amen.
ps… i to daje też nowy wymiar temu co ja chcę zrobić
czyli raz – książki z wiedzą starożytną dla osób które chcą same sobie pomóc, zwłaszcza te na dnie.
czyli dwa – warsztaty — które są połączeniem kręgów z leczeniem traumy i art-terapią.
Nie mogłam zrozumieć czemu to własnie mam zapisane w astrologii jako przeznaczenie i dharma…
No to już wiem
Bo to jest to co ja sama przeżyłam, co mi samej pomogło, i co dalej mnie prowadzi krok po kroku.