samotne macierzyństwo, homeschooling unschooling i dyscyplina

Zastanawiałam się nad homeschoolingiem i unschoolingiem. I w moim przypadku, matki , która samotnie wychowuje dzieci, i potrzebuje czasu dla siebie , póki dzieci są małe, nie ma mowy o pełnym unschoolingu. Nawet jeśli bardzo mnie fascynuje ta idea, i jeśli myślę, że jest wspaniała bo daje pełną wolność i pełen potencjał dzieciom, to jednak jest nie do wykonania dla samotnej matki jak ja, która musi pracować w domu, jednoczesnie wychowywać małe jeszcze dzieci, i chce zrobić coś dla siebie.
Czyli – o co chodzi – o dyscyplinę. Musze ją w pewnym stopniu narzucić. Muszę zdecydować, że zgodnie ze schematem który jak zaobserwowałam – działa – muszę obudzić wszystkich 6.30. Zarówno 2 latka jak i 8 latka. Aby zjeść śniadanie przed przyjściem dzieci na lekcje mieðzy 8 a 9. Oraz by młodszy miał drzemkę ok 11 i nie spał dłużej niż godzinę dwie. Wówczas i tylko wówczas będzie w stanie potem położyć się spać miedzy 20 a 21, a ja będę miała czas dla siebie
Starszy może zaś, po wspólnym czytaniu miedzy 19.30 a 20.30, nie spać i czytać ale w swoim pokoju, bo to jest czas tylko mamy. I własciwie może sam sobie zdecydować kiedy pójdzie spać. Jednak jeśli wstaje o 6.30 to i tak sam gasi światło ok 21.
Zauważyłam już, że moje półtorej godziny samotności wieczorem miedzy 21. a 22.30 jest po prostu niezbędne dla równowagi psychicznej. Bardzo nieprzyjemne jest też kładzenie się spać o jednej porze z dziećmi, gdy dzieci idą spać późno. Czuję się niezregenerowana, przygnębiona.
Wtedy zresztą czasami nie idę spać z nimi, bo automatycznie mam tendencję do opóźniania mojej pory spania, bo musze odreagować samotnie dzień. I co ? I wtedy robi się zaklęty krąg. Bo kładę się przed północą, potem z trudnością wstaję ok 7.30 a często nie słyszę budzika wczesniej, bo organizm potrzebuje wypoczynku (ja jednak jestem filigranową kobietą, robię przy dwojgu dzieciach, pracuję przy innych umysłowo kilka godzin dziennie, plus domowe prace, plus praca nad swoimi rzeczami – strony blogi pisanie itd..) Więc padam na nos..

A wiec a więc… Taki unschooling zdyscyplinowany polecam samotnym mamusiom. To ciężki kawałek chleba tak naprawdę przy założeniu że jest się jedynym żywicielem rodziny. Ale i satysfakcja jest. Potem myślę, jak dzieci starsze, jak mały nie będzie drzemał w dzień, jak będzie umiał sam usypiać u siebie w pokoju, będę mogła pofolgować i .. będziemy wstawać ok 7..
W końcu.. wstawanie później mialo by jednym z atutów nie-chodzenia do szkoły:)
ale jeszcze nie teraz, nie teraz..