Czesław Białczyński as a writer and Pola Dec as a linguist on the Polish Grammar Reform
Pola Dec– And I am a linguist by profession and I think it is brilliant! Especially 8 cases – simple, obvious, natural. I greet Ms Joanna and I will follow her activities with bated breath!
Cz.Białczyński —
I have not studied Polish or linguistics at the university, but for 46 years (yes, that’s how long since my literary debut) I have been practicing a profession that consists in constantly turning the Polish word.
I have been studying the Polish language for almost 50 years on all levels, starting with morphemes and phonemes, through grammatical structures, and ending with the manipulation of meanings and the construction of great poetic-epic forms. (…)
I do not feel like an expert who would say what the grammar reform announced by Mrs. Joanna will bring, what will change for good and what will be bad, but it is obvious to me that if linguists and Polish scholars say that such a work should be undertaken, they must be taken and carried out.
If I were Joanna, I would not worry about the financial side of the issue of this gun – it will be issued and financing will be found – please think about it positively and it will be – there will be a sponsor – nor the demand for this work among the so-called „Polish people” – currently in Poland there is a demand for the Polish written word is mediocre at all, and the writers aggressively promoted by Michnik’s Warsaw Saloon and its literary awards create shallow works for being political, which in itself is a contradiction of fiction, is journalism – this also applies to the last Nobel laureate and most winners of the Michnik Literary Award .
Truly important literary works, and especially works on the basis of the Polish language, will only be verified by time, which will make appreciating what has really played a valuable role in the development of the Polish language and the survival and development of Polish-language literary arts, and above all contributed to the development and functionality of the language Polish and its distribution in the world. Today it is one of the 20 most influential languages in the modern world, and our mission is to make it one of the world’s top 10 languages.
From this point of view, writing a new grammar is a great deal and a great trial. Who knows what the end of this work will be.
==============================================================================
Czesław Białczyński jako pisarz oraz Pola Dec jako językoznawca o Reformie Gramatyki polskiej
Poniższe wypowiedzi są komentarzami do mojego artykułu opublikowanego przez Czesława Białczyńskiego na jego blogu bialczynski.pl https://bialczynski.pl/2021/05/07/gramatyka-jest-swieta/#comments
-
-
Nie studiowałem na uniwersytecie ani polonistyki, ani językoznawstwa, ale od 46 lat (tak, właśnie tyle mija od mojego debiutu literackiego) uprawiam zawód, który polega na ciągłym obracaniu polskim słowem.
Język polski studiuję więc od prawie 50 lat na wszelkich płaszczyznach, poczynając o morfemów i fonemów, poprzez konstrukcje gramatyczne, a kończąc na manipulacjach znaczeniami i konstruowaniu wielkich poetycko-epickich form.Powszechnie wiadomo o tym że poetycka Grupa Kodystów Polskich WARKOD z treści swojego manifestu obracała słowem w celu ukazania najprzeróżniejszych manipulacji językiem polskim i odkłamania nowomowy komunistycznej w PRL, a jak się okazało kierunek ten jako wyjątkowo żywotny sprawdził się też w III RP, za czasów której powstało kilkanaście wybitnych dzieł kodystycznych stworzonych już nie przez członków formalnych grupy (chociaż też), ale przez niezależnych literatów i publicystów oraz poetów i plastyków. Ten kierunek nigdy nie miał poparcia żadnych władz politycznych (tzw decydentów) kształtujących de facto rynek literacki we wszystkich krajach świata. Nie miał i nadal nie ma, nie było też nań nigdy mody – jest zbyt wymagający, trudny.
Moja mało znana niespecjalistom od języka polskiego, a pewnie w ogóle nieznana szerzej, a zwłaszcza dzisiejszej młodzieży książka „Czwarty na piąty, maj, osiemdziesiąt” (Czytelnik 1983 – nakład typowy w PRL dla prozy literackiej 10 000 egz – o czym dzisiaj 99% autorów może tylko śnić w majakach i tęskno marzyć) to powieść a więc fabuła, ale przede wszystkim kodystyczny eksperyment formalny z użyciem wyosobnionych strumieni tworzywa epickiego, pokazujący w różnych splotach konstruowanie powieści.
Można ją czytać z dowolnego miejsca w dowolnym kierunku, albo wybranymi strumieniami fabularnymi opisu czy dialogu wewnętrznego. Sama okładka jest dziełem kodystycznym Marcina Pawłowskiego (członka grupy) gdzie tył okładki jest odwróconym przodem (dosłownie do góry nogami), a jedno i drugie składa się z dzielonych na paski portretowych fotografii trójki bohaterów. Jednocześnie tył pokazuje „na wierzchu” struktury powstałego obrazu inną twarz niż przód.
Nie wiem czy jakiekolwiek dzieła plastyczne dzisiaj operują taka głębią filozoficzna jak to. Piszę to z przykrością obserwując eksperymenty plastyczne postnowoczesności.Nie wiem też jak dzisiaj, ale po tym jak ukazała się na rynku wydawniczym ta powieść, stała się na Polonistyce na Uniwersytecie Jagiellońskim podręcznikiem praktycznym do nauki warsztatu pisarskiego, ponieważ rozkładała ten warsztat na atomy i składała go budując na oczach odbiorcy pełną poetycko-epicką strukturę.
O współczesnym polskim języku literackim bo tak powinno się ten twór nazywać mam jak najgorsze zdanie. Stwarza on problemy na poziomie ortografii i gramatyki, na poziomie znaczeń, na poziomie zrozumiałości przekazu (o czym wiele napisano choćby w związku z instrukcjami używania dołączanymi do różnych przedmiotów w handlu).
Ten język literacki tworzyli rzeczywiście w sensie zasad gramatyki i ortografii okupanci duchowi Polski. Początkowo najczęściej księża, którzy woleli posługiwać się łaciną niż takim brudnym i barbarzyńskim językiem jak polski, później w ostatniej fazie był arbitralnie „składany” pod potrzeby polityczne, przez co kompletnie wyrugowano z niego gwary regionalne, będące przez tysiąclecia naturalnymi kotłami słowotwórstwa języka lechickiego (zachodniosłowiańskiego) na wielkim obszarze. Działo się to z pokaźnym udziałem znów obcych zarządców w rodzaju podlegających Rosjanom tworów jak Komisja Edukacji Narodowej i profesorów z Berlina jak np. Aleksander Bruckner – dla którego niemal cały zasób języka polskiego praktycznie pochodzi z języka niemieckiego albo łaciny.Nie czuję się ekspertem, który miałby się wypowiadać na temat co przyniesie reforma gramatyki, która jest zapowiadana przez panią Joannę, co zmieni na dobre a co na złe, ale jest dla mnie oczywiste, że skoro językoznawcy i poloniści mówią że trzeba takie dzieło podjąć to trzeba je podjąć i wykonać.
Na miejscu pani Joanny nie przejmowałbym się stroną finansową wydania tego działa – zostanie wydane i finansowanie się znajdzie – proszę myśleć o tym pozytywnie a tak będzie – znajdzie się sponsor – ani popytem na tę pracę wśród tzw „ludu polskiego” – obecnie w Polsce popyt na polskie słowo pisane jest w ogóle mierny, a pisarze nachalnie lansowani przez Warszawski Saloon Michnika i jego nagrody literackie tworzą dzieła płytkie za to polityczne, co samo w sobie jest zaprzeczeniem literatury pięknej, jest publicystyką – dotyczy to też ostatniej noblistki i większości laureatów Michnikowskiej Nagrody Literackiej.
Prawdziwie ważne dzieła literackie, a tym bardziej prace u podstaw języka polskiego zweryfikuje wyłącznie czas, który sprawi że docenione będzie to co spełniło naprawdę wartościową rolę w rozwoju języka polskiego i przetrwaniu i rozwoju polskojęzycznych sztuk literackich, a przede wszystkim przyczyniło się do rozwoju i funkcjonalności języka polskiego i jego rozpowszechnienia w świecie. Dzisiaj należy on do 20 najbardziej wpływowych języków świata współczesnego, a naszym zadaniem jest uczynić aby stał się językiem z pierwszej 10-tki, jednym z kilku języków wiodących na całym świecie.
Z tego punktu widzenia napisanie nowej gramatyki jest wielką sprawą i wielką próbą. Kto wie jaki będzie koniec tego dzieła.
Artykuł pani Joanny zatytułowałbym „Nikt nie jest prorokiem w Polsce”, bo w Polsce każdy jest prorokiem. Taka już uroda kraju który wyrósł z demokracji wiecowej i szlacheckiej, gdzie równość i wolność panowała przez tysiąclecia na skalę nieznaną innym narodowościom, mimo że przez chrześcijaństwo i feudalizm została bardzo poważnie ograniczona i zdeformowana eliminując z tego systemu w końcu na 1000 lat podstawową klasę społeczną – chłopów (rolników, karmicieli plemienia).
Proces „czyszczenia” literackiego języka polskiego z gwar był wyrazem tego niechlubnego procesu eliminacji rolników, chłopstwa, ludu pracującego, z czynnego życia politycznego.Cóż, miałem zamiar tylko kilkoma słowami poprzeć zamiar reformy gramatyki języka polskiego pani Joanny – a wyszedł mi mały esej o dziejach słowiańszczyzny i roli Lechitów w tym procesie – jak zawsze.
Pozdrawiam pani Joanno i życzę powodzenia i samozaparcia – musi pani uzbroić się w bardzo grubą skórę i nie przejmować się taką krytyką, którą uzna pani za nic nie wnoszącą do tematu pani dzieła.
-
„Kto się nie dzieli posiadając wiedzę (wiedę) popełnia najcięższe przewinienie wobec Praw Wszechświata.” /białczyński.pl/.
Tamg i runy Słowian… białczyński.pl …
hm… Moje nocne „warowanie”, rozmyślanie:
Wrati słowo – Wrocław – Wratisławia……
Wróci Sława, wróci Słowo. „Pieczęć Słowa” – Moje odkrycie. Co to jest pieczęć- stempel, odcisk ….
…człowiek nazywał rzeczy po imieniu – początki/.
Warmia i Mazury.
Patrz – Waruna, Wara.
Mazury – Masury, Masur, Azur, Azur, Aszura… Asu- oddech, As – być. Asy, As ja.
Obcojęzycznych już na samym początku nauki wprowadza się w błąd jakoby mielibyśmy mieć 32 litery a mamy znacznie więcej. Kłopot sprawiają ch, cz, dz, dź ,dż , rz,sz. Staropolskie abecadło stworzone przez Jana Kochanowskiego: A à á ą b b’ c ć cz d dz dź dż e è é ę f g h ch i j k l ł m m’ n ń o ò ó p p’ q r rz s ś sz t u w w’ x y z ź ż. Arabski alfabet białoruski – alfabet wykształcony w XVI wieku na potrzeby białoruskich Tatarów, którzy przejęli język białoruski. Jako iż w alfabecie arabskim brakowało niektórych liter, wykorzystano litery perskie lub utworzono nowe. https://pl.wikipedia.org/wiki/Alfabet_bia%C5%82oruski_(arabski)
Marian Nosal
Posłuchałem tego wszystkiego i poczytałem (z komentarzami) i wyszło mi Giovanno, że jesteś geniuszem i nie bardzo mam Cię z kim porównać.
Może z Marysią Skłodowską, tylko nie wiem, czy ona pod względem filozoficznym tak wysoko stała.
Pewnie tak, bo jest sławna.
To co mówisz ma sens, a to dziś rzadkość.
W ogóle jeżeli ktoś zaczyna myśleć twórczo o naszym języku, to już jest sukces, bo większość uważa go za prowincjonalny i taki, który jakiemuś zwierzęciu spod ogona wypadł.
Muszę się też zgodzić z Gospodarzem, że gwary to potęga, wielowymiarowy świat małych źródeł wielkiej rzeki.
Który (prawie) utopiono.
Oduczano nas w szkołach intensywnie.
Obserwowałem ten proces uważnie.
Za śmierć gwar dla siebie przyjąłem moment w którym przestałem odróżniać po wymowie mieszkańców Warszawy i Krakowa.
To się zdarzyło dość niedawno.
Nie ma mody na gwary, jak w innych krajach.
Tak że POWODZENIA Joanno, to się musi udać, a nawet z tego co słyszałem, to już jest sukces, bo jeżeli jakaś myśl powstała w jednej głowie, to należy ona do Przestrzeni i innych głów.
Lechosław
Tak Joanno, świetny jest Twój artykuł na fb „Sanskryt vs języki słowiańskie. Sanskrit vs slavic languages”. Nie będę go teraz komentował. Jest tam wspomniane małżeństwo z Lublina badaczy sanskrytu, a także ich syn Filip Ruciński, który studiował sanskryt w Indiach. Pozdrawiam.
A ja jestem z wykształcenia językoznawcą i uważam, że to jest genialne! Zwłaszcza 8 przypadków – proste, oczywiste, naturalne. Pozdrawiam Panią Joannę i będę śledzić jej działalność z zapartym tchem!