wczoraj i dziś – herbata
powierzchnia dwudniowej herbaty naznaczona suszą
dotykam torebki
marszczy się jak stopiony czekoladowy batonik
tęsknię napisałam po namyśle
kożuch poruszył się zniecierpliwiony
drgnął znudzony telefon od dwu dni zimny
wypluł leniwą odpowiedź – we mnie
brak uczuć
dziwnie
herbata zmienia smak
Spojrzenie w okno
zabielony śniegiem dach śmietnika
krata – szarości biel
szyba – światła brud
w okna ramionach
głowa dziób skrzydła z prawej
z lewej
podwojone
fragment słowa w kuchni mieszam z mlekiem
na czekoladę
gołębie odchody są niewidoczne
tylko szare skrzydła dotykają mnie cicho
gdy łyżeczką mieszam
20 lutego 2006-02-22
dusza – moment kreacji
wpełznij
powoli
niech cię przykryje jak liść
przycisz żaby i anioły stróże
wejdź
ostrożnie zasuń
jak śpiwór namiot las
rzeczywistość
zasupłaj od wewnątrz
ściśle jak kokon
błękitną nitką na szczęście
ćwicz oddechy to proste
jak joga
i
zrozum
że ona jest macicy skórką na zewnątrz
czemu szukasz jej w środku?
9 june 2006
***
zaprawdę powiadam wam jest Bóg
stoi na krawędzi nibynieba w rozkroku bierze rozmach
popycha
spadamy
razem
on wyrasta skrzydłami
które są niebieskie jak smuga dymu
ja krzyczę
gdy razem dotykamy nibyziemi
grząska powierzchnia ugina się
znikam w bagnie
wypływam
tylko dlatego że łaskotał mnie w stopy
od środka
na szczyt
schodek
dwa
niżej
zadzieram głowę i uśmiecham się
do ciebie
winda otwarcie zaprasza
ale ja się rozsypię w nierozumiejący uśmiech
i będę musiała zakryć oczy przed blaskiem
widzisz
ja
nie
tak
zaprzecz
wszystkiemu co wiesz
a pojawi się wszystko czego pragniesz
pozornie
oceany statki dzieci słonie
i jeden człowiek będzie w stanie
unieść cię na dłoni
zgasić świat i
zdmuchnąć
płomień róż
i oddech pelargonii
dlaczego nie
boli mnie
na palcach otwierane niebo
wikła się i supła
siepie i przycina
nie mogę rozsunąć
zresztą po co
do reszty niepotrzebne wąskie ulice
koła powozów i gołębniki
adresat umarł
utnijmy skrzydła ptakom
zobacz
zobacz tyle słów
człapią za nami
cierpliwie
okrywają się kocem
przysypiają po kątach
czuwają
nie opuszczają mieszkania jak kot
podmieciesz pod wycieraczkę pod dywan
z trzepotem wyfruną jak tylko pozwoli
twoja dłoń
na balkon na wiatr
motyle