Niedziela, 05 sierpnia 2001,

 

 

Przyjacielu, urodzilam potworka. Potworka o glowie ludzkiej i tulowiu jakby ryby, jakby plaza. Czy to nie straszne? Na szczescie urodzialam go we snie i gdy obudzilam sie okazalo sie, ze moj nowonarodzony potworek nalezy do snu.

To nie jets moj pierwszy sen o narodzinach. Powinnam chyba zaczac czytac senniki. Te ktore kiedys posiadalam , zostaly w Polsce. Czy Amerykanie wiedza co to jest sennik? Oo, jestem zlosliwa , tak. Ale przede wszystkim jestem dzis przerazona. Wlasciwie mialam sie obawiac w nocy nadejscia sztormu i wichury i tornado, i nic. Nic sie nie dzialo, a w kazdym razie nic nie slyszalam. Slyszalam tylko wyraznie placz tego malego… To bylo okropne. patrzylam na ten film nie swoimi oczyma.

Mloda kobieta spozniona najwyrazniej, zaniepokojona wchodzi szybko do pomieszczenia, ktorego wygladu zupelnie w tej chwili nie pamietam. Odnajduje dziecko w glebi pokoju. Samotne. Owiniete w pieluche czy przescieradlo, tak ze widoczna jest jedynie jego ludzka glowka. Dziecko ma oczy przymkniete, lecz budzi sie na odglos krokow matki. Ona podchodzi, podnosi je, siada na podlodze po turecku i przygarnia do piersi. Oslania w koncu lewy sutek i podaje malemu.

Wszystko wyglada tak naturalnie. Dziecko uspokojone, je, ssie z zapalem, jakby nie bylo pewne czy zdarzy sie ponownie tak swietna okazja do ssania mlecznej piersi. Kobieta tymczasem wsuwa reke delikatnie gdzies pod pieluche, tak ze udaje jej sie dotknac sliskiej skorki plaziego tulowia dziecka, ktory jest oblym podluznym dziwacznym w swej budowie ksztaltem jakby weza. Nie pokryty zadna luska, ne rani dloni, zimy w dotyku. Wywoluje przejmujace uczucie chlodu i niecheci, lecz nie odrazy. Kobieta wciaz przesuwa dlonia wzdluz tulowia dziecka, czuje ze to uspokaja je, czuje jak maly mniej nerwowo i zachlannie zaczyna ssac jej piers. A jego cialo nie drga juz tak jak przed chwili, gdy zdawalo sie maly probuje wydobyc nieistniejaca spod sliskiej skory malenka raczke, aby przytrzymac piers. kobieta wciaz gladzi dziecko delikatnie przez chwile podczas gdy ono spokojnie ssie jej piers. Zadziwiajaco male miala piersi, jakby nie wypelnione zupelnie mlekiem. Dziewicze mlde jedrne piersi, nie opadajace piersi karmicielki. Jakby psychicznie i fizycznie daleka byla od posiadania jakiegokolwiek dziecka, a coz dopiero dziecka potworka.

Nie pamietam jak dlugo trwalo karmienie, we snie czas przeciez plynie odmiennie. A moze w ogole nie plynie… Zachodzila w glowe kiedy pojawilo sie to niemowle? Jakby cudownie z pominieciem okresu dziewieciomiesiecznego oczekiwania, bez bolu narodzin, bez wisilku i obawy i staran. Kobieta zdawal sie byc jedyna osoba w obszernym pomieszczeniu, a jednak, moze dzieki jej myslom, ktore biegly ku mezczyznie, wyczuwalam obecnosc kogos jeszcze. Nieustannie zadawala sobie pytanie – jak? jak przekaze te wiadomosc o dziecku swojemu towarzyszowi? Jak a moze raczej Czy? bylo wlasciwym dylematem. Poki co, nie rozwiazanym.

Dziecko wciaz ssalo, wciaz lewa piers mlodej matki byla widocznie spod cienkiej bluzki, jej delikatna jasna skora. A przeciez nie dalej jeszze jak wczoraj zastanawiala sie czy nie jest zagrozona rakiem. Lewa piers byla wyraznie podejrzana, jak twierdzil jej partner. Pod dotykiem jego palcow w lewej wyczuwalny byl jakis niezidentyfikowany podejrzany guzek. Dlaczego karmi teraz lewa? Jaki to wszystko ma zwiazek, sen i rzeczywistosc? Po chwili jednak jej mysli bardziej prozaicznie pobiegly ku rozmowie jaka odbyla z lekarka szpitala w Atmore dzien wczesniej…   Prosze udac sie najpierw do lekarza. Nie ma powodu do paniki. – mowil kobiecy glos na odzdziale przyjec. Jesli pani jednak zechce mozemy zrobic badanie.. ale i tak lekarz musi zadecydowac.. Wyczuwala zniecierpliwienie w glosie Amerykanki. Zniecierpliwienie moze jej niezrozumialym akcentem, moze jej uporem “musi zrobic przeswietlenie, musi! “. Odlozyla w koncu sluchawke. Dobrez. Tak tak, pojdzie najpierw do lekarza, tak, na pewno w poniedzialek. Ale jest dopiero sobota.. nie, jest niedziela. Za oknnem deszcz a w prognozie online zapowiedz huraganu. Moze nie bedzie po co i nie bedzie komu isc do lekarza w poniedzialek. I o co caly ten szum. Nawet potworkowate dziecko nie jest juz zmartwieniem.

Caluje cie goraco, wietrznie i deszczowo. Niespokojnie. W policzek. Moze w usta.. Wlasnie poklocilismy sie z moim cudownym mezczyzna. Czuje jak przytlacza mnie atmosfera zblizajacego sie tornada. Czuje jak prztlacza mnie atmosfera przygnebiajacej ciszy w naszym malym mieszkaniu.

 

Maria