Poniedziałek, 13 sierpnia,

 

Przyjacielu, w Ameryce nie musisz być bogaty, ale musisz mieć samochód. Nie jest to tak duzy wydatek. Okazuje sie w chwilę potem jednak, że ubezpieczenie jest drogie.

Podobno. Zreszta ja nie o tym.. Jesli kogos ciekawi ile rzeczywiscie ubezpieczenie kosztuje prosze zadzwonic do .. chocby Geico.. Popularnej obecnie agencji ubezpieczeniowej.. Reklamuje ich w telewizji ten dziwolag gad … ktorego nazwy polskiej nie pamietam..

Sama samochodu własnego jeszcze nie mam. Niedługo. Jezdze samochodem mojego mezczyzny.

Ubezpiecza sie kazdego przypuszczalnego kierowce danego samochodu. To znaczy, ze ja, choc tylko od czasu do czasu prowadze woz partnera, mimo wszysko jestem wpisana jako „drugi kierowca” w dokumentach polisy ubezpieczeniowej. Prawo jednak pozwala na sporadyczne prowadzenie twojego samochodu przez osobe trzecia .. z rodziny lub z poza rodziny. Przepisy nie sa tak drastyczne jak dajmy na to na Bialorusi, gdzie tylko wlasciciel (papiery zawsze nosic trzeba przy sobie!) ma prawo prowadzic swoj samochod. Zadna tam matka ojciec maz zona! Tylko wlasciciel. Wow!.. zakrzykna zdziwienie Amerykanie.

Życie w Ameryce lekkie jest dla tych, którzy jakis czterokołowy środek transportu posiadają. Poczatkowo ze zdumieniem spoglądałam na Amerykanów udających się do położonego o kilkadziesiat metrów od ich domu supermarketu. Sama jednak po kilku tygodniach nabrałam podobnych nawyków. Tym bardziej, że czułam się jak wyrzutek społeczeństwa, obserwowana podczas marszu brzegiem drogi (brak chodników, na prowincji brak chodników !) przez przejeżdżajacych kierowców. A przeciez kilkadziesiat metrów przejechać samochodem po chleb, który nie waży przezciez tony, wyadawało mi się czystym skarłowaceniem i nienaturalnością. Podobnie w innej sytuacji. Otóż od parku i basenu publicznego dzieliło mój dom może pięćset metrów. Stwierdziłam, że jest to świetna okazja do spaceru. Stwierdzilam to tylko raz. Po tym jak pewien kierowca zawzięcie trąbiący na mnie z daleka (moze szlam za blisko drogi? Trzy metry.. moze zbyt jaskrawa mialam sukienke i wzieto mnie za… Wlasnie, uwaga panie – kobieta kroczaca brzegiem drogi nie jest zadna miara Bogu ducha winnym spacerowiczem..lecz wiadomo kim!) i, miałam wrażenie, próbujący mnie z cichą przyjemnością rozjechać, nie próbowałam wybierac się nigdzie na piechotę, jeśli nie byłam do tego zmuszona .

Jednak ja o drive thru..  Cudowny wynalazek leniwych Amerykancow. Drive thru posiadaja przede wszystkim osrodki zywieniowe. Nie tylko slynny u nas MacDonald i znane tu inne fastfoody, ale najpodlejszy nawet bar bedzie mial skromny bo skromny, ale jednak drive thru.. Czyli „wjezdzalnie”. Czyli specjalny tor przeszkod z malym gadajacym billboardem na poczatka i okienkiem na koncu gdzie mozna nie wysiadajac z samochodu zamowic , zaplacic i odebrac pozywienie… Sa i innego typu drive thru – wjezdza sie w odpowiednie miejsce parkingowe z osobista dla ciebie maszyna gadajaca – i zamawia to co wola.. Jedzonko przynosza ci na na tacy do samochodu. Mniej leniwi moga wysiasc z samochodu i usadowic sie przy stolikach na tarasie restauracji szybkiego zywienia..

Ja jednak przede wszystkim cenie banki drive thru.. malo powiedziane, ja je kocham.. Dlaczego nie mamy ich jeszcze w polsce?? Taka oszczednosc czasu.. Nikt nie zmusza nikog do stania w kilometrowej kolejce (choc przy ilosci bankow w USA i w malym miescie jak pensacola i tak niemal nie istnieja kolejki..). Transakcje szybkie jak wplacenie pieniedzy na konto, depozyt i tym podobne zalatwia sie wlasnie przez drive thru… Podjezdzasz, wrzucasz cash czy czek do szufladki lub specjalnej butelki, pani po drugiej stronie sprawnie wydaje ci po kilku minutach poswiadczenie. Oczywiscie kazdy bank ma swoj jeden lub kilka bankomatow drive thru…

Chyba ze ktos musi zrobic transfer gotowki … miedzynarodowy.. Insza inszosc.. Ale od czasu do czasu to juz nawet wypada pojsc i pogadac z pania czy panem z banku.. W koncu nie codziennie robi sie takie operacje wiec mozna sie pofatygowac.. A ludzie banku sa zawsze mili i uczynni.. Business to business..