[akt 1][akt
2]
[akt 3 scena I][akt
3 scena II][akt 3 scena III]
[do strony głównej]
[ back ][ retour
]
Akt III
wędrowanie*niespełnienie*
wyzwolenie
scena I
w ę d r o w a n i e
Eurydice: Will you not embrace me? – You deign me not an answer. Then look at me at least – Say, am I not as beautiful as on my wedded day? Behold! perhaps the roses fade – Turn round! it may be that this charms decay, which you with rapture prais’d; or brightness fullies which with joy you view’d. Orfeo: (The more i hear the less i can resist. Chear up, Orpheus). Let’s away , beloved Euridice. these marks of tenderness are unreasonable. Every delay must prove fatal to us. Eurydice: But one single look. Orfeo: Now to glance upon thy beauty would be ruin. [W.Gluck, „Orfeo ed Euridice”] Erudyka: Nie pocałujesz mnie? – Nie raczysz mi odpowiedzieć. Więc chociaż spójrz na mnie – Powiedz, czy nie jestem tak piękna jak w dniu mego ślubu? Poczekaj! być może róże zwiędły – Obróć się! może opadnie ten czar, o który gorliwie prosiłeś, lub jasność ……. którą z radością ujrzałeś. Orfeusz: (Im dłużej słucham jej, tym trudniej jest mi się oprzeć. Wytrwaj, Orfeo). Odejdźmy stąd, ukochana Eurydyko. te oznaki czułości są teraz nierozsądne. Każda zwłoka musi być dla nas fatalna. Eurydyka: Lecz jedno spojrzenie.. Orfeo: Teraz spojrzeć na piękność twoją było by dla nas niszczące. [tł.J.C.] |
Przekroczyli w łodzi Cherona wolno toczące się nurty Lety. Przed nimi droga powrotna. Labirynt korytarzy. Wnęki pieczar, sadzawki, strumyki, bagna. Orfeo podążał pierwszy, za nim postępowała Eurydyka. W milczeniu wkroczyli na teren zaludniony przez dusze potępione. Zimny dreszcz przeszył ciało mężczyzny na widok tych poznanych już w drodze ku wnętrzu labiryntu pokracznych, odrażających duchów. A jednak fascynowała go w jakiś niewypowiedziany sposób ta podziemna rzeczywistość. Z inna również świadomością podążał droga powrotna ku światłu dnia, czując za plecami bojaźliwą lecz realną obecność Eurydyki. Wiedział jak niegroźny jest już dla nich ten świat śmierci, który udało mu się pokonać dzięki sile miłości. Usłyszał bezgłośny niemal szept kobiety Boję się, Orfeo. Prosiła o chwilkę spojrzenia i pocałunek. Posłuszny nakazowi Boga i Amora, nie odwrócił się jednak. Wyciągnął jedynie dłoń szukając jej malutkiej dłoni. Zacisnęły się kurczowo jej palce. Poczuł ich chłodny dotyk i drżenie. Wiedział jak bardzo się bala, wciąż niepewna czy opuszczenie podziemia jest aby realnością. Powtórnie usłyszał jej pełną wyrzutu prośbę o spojrzenie. Odmówił. Nie rozumiała. Jakże był dla niej okrutny i dlaczego Zasklepił się w ciszy milczenia, pragnął jakimś cudem zamknąć uszy na jej glos. Przecież nie mógł wyznać jej powodu swego milczenia, powodu pozornej nieczułości. Nie mógł! Miał ja tak łatwo utracić? Czym było jednak to jedno spojrzenie jej twarz, której nie mógł wówczas ujrzeć stawała się marzeniem. Ona była tak blisko, a jednak nie w pełni jego, wciąż w posiadaniu śmierci. Nie ofiarujesz mi nawet jednego spojrzenia? Nie pragniesz na mnie spojrzeć? zajęczał głos kobiety. -Nie masz ochoty dowiedzieć się nawet jak Znali się od dłuższego czasu. Oboje pracowali Spotkali się na drugim brzegu Wisły. Kraków Autobus podjechał punktualnie, dziesięć Dotarli na wzgórze. Spojrzenie z wysokości – Ale kto tymczasem zabił tego przeklętego – Piotr pomyślała. Z nim byłoby zupełnie Wiadomosć była jednak od Piotra z Berlina. Kilka miłych słów. Kilka |
n i e s p e ł n i e n
i e
What shall I do without my Eurydice? Where shall I wander now deprived of her? Eurydice! alas she cannot answer me. I am ever faithful to thee, Eurydice. Ah me! nor hope or succour now are left to me from mortals or from Gods.What shall I do without Eurydice? Where shall I wander now deprived of her? [W.Gluck, Orfeo ed Euridice] Co pocznę bez mojej Eurydyki? Gdzie mam wędrować teraz jej pozbawiony? Eurydyko! Nie może mi odpowiedzieć. Jestem jej zawsze wierny ci, Eurydyko. Ah, ani nadziei ani ratunku juz nie ma dla mnie od śmiertelnych czy Bogów. Co uczynię bez Eurydyki? Gdzie powędruję teraz jej pozbawiony? [tł.J.C.] |
Dzwonek budzika. Za oknem jeszcze ciemnosć. Po omacku próbuje zapalić lampkę. Radio, cicha muzyka nie pozwoli jej ponownie zasnąć. Znowu ten dziwny sen. Nie pamięta dokładnie. Nigdy nie potrafila zachować w pamięci wrażen sennych. Pozostawały jedynie: jakis nastrój, jakies przeczucie. Tego ranka pozostał w pamięci również bardzo mglisty obraz ciemnego, sklepionego, pelnego rozchodzacych się w różnych kierunkach korytarzy podziemia, mdłego swiatła niewyraźnych poszeptów i niezidentyfikowanych, drobnych dzwięków w drżącej z chłodu i wilgoci ciszy i drżącego również, lecz przecudnie czystego głosu spiewającego mężczyzny Cóż, ten głos spojrzala na magnetofon, gdzie tkwiła włożona poprzedniego wieczoru kaseta z nagraniem opery Glucka. Koniec drugiej strony hmm, Orfeo szuka drogi powrotnej ku wyjsciu z podziemia usmiechnęła sie. Snił jej się zakochany Orfeo. Jednym ruchem włączyła kasetę, wiedziała, że powinna była raczej posłuchać wiadomosci zamiast wprowadzać się w bluesowy nastrój kompozycją barokową Pokusa jednak byla zbyt silna. Odezwał sie głos Orfeo. Katastrofa jest bliska. Eurydyka błaga go o spojrzenie Który mężczyzna nie uległby pokusie na dzwięk tak słodkiego głosu! Szybki prysznic. Suszenie włosów. Na sniadanie już oczywiscie nie ma W pociągu, znudzona nieco zawodzeniem Orfeo i jękami Eurydyki otworzyła
pokusa spojrzenia
Hej, Kitty, glupio wpadłas moja droga
Dziwna jest Dotarła do pracy ósma pięć. Najczęsciej pojawiała się pierwsza w biurze. Zamyslila sie smutno nad wiadomoscią. Otworzyła drugi list. Kontynuacja Nowa wiadomosć. Od kogo? Od Piotra z Niemiec. I co z tym Baden Baden? Zainteresowała się. Oczywiscie nieszczęscia chodzą parami. Przemyslałem Nagle rozesmiała się głosno. Mysl była groteskowo zabawna. Taki sobie |
w y z w o l e n i e
Orfeo: Ah, is it thou? it is; I see thee now. The torture of my pain had amost conquerd reason. What are thou come for? What would thou have of me? Love: Id make thee happy. Orpheus, thou indeed hast much endured for my glory; and therefore I restore to thee thy dear belovd Eurydice. I want no farther proofs of thy fidelity. Behold her rise to be reunited to thee. Orfeo: What do I behold! O Gods! my spouse! Love: Enough-Ye fortunate lovers, come away Let Orfeusz: Ah, czy to ty? takl Widzę cię teraz. Cierpienie mego bólu zawładnęlo niemal moją świadomością. Po co przychodzisz? Czego chcesz ode mnie? Amor: Chciałbym uczynić cię szczęsliwym. Orfeuszu, naprawdę wiele wycierpiałeś dla mojej chwały; i dlatego przywróce dla ciebie do życia ukochaną Eurydykę. Nie chcę juz więcej dowodów twojej wierności. Spójrz oto wstaje, by się z tobą połączyć. Orfeusz: Cóż ja widzę! O Bogowie! moja małżonka! Amor: Dosyć już Tak, |
Jedno spojrzenie. Spojrzenie, które sprawiło, że wszystko stało sie iluzją. Gdzie ona jest? Czy jej obecnosć była jedynie złudzeniem? Może nigdy jej tu nie bylo Ciemny korytarz zdawał się zasklepiać i sciesniać. Duszno. Drżące w oddali swiatło z ukrytego źródła przygasło, samotnosć Gdzie jestes Eurydyko? Ćmił się swiat przed oczami. Oslepił go nagle blask słońca. Znikła rzeczywistosć podziemia. Orfeo znalazł się samotnie na powierzchni swiata. Eurydyka pozostała w podziemiu. To zabawne, ona wolałaby negatywne, tragiczne zakończenie. Katastrofa Dlaczego jej życie plącze sie do tego stopnia, że trudno znaleźć wyjscie? Młoda kobieta siedziała zamyslona twarzą zwrócona ku oknu. Jej wzrok |