W upalnej Prowansji, u stóp rzysmkiego koloseum zwanego arenami, owiany mistralem, zmierzałem na spotkanie niepozornego, zgarbionego odrobinę, lecz sympatycznego Francuza..
– …..A przecież związek ten zdawał sie być trwały. Rok.. Byliśmy razem rok, może komuś dziwne wydaje się bycie razem gdy mieszka jedno we Francji drugie w Polsce. Dla nas to było naturalne. Okres przejściowy…- Lucas nie mógł się przyzwyczaić do migającego światła, które odbijało się lustrze na wprost niego. Starał się skupić uwagę na słowach André. Starał się zapamietać tę wychudła twarz, skąpy zarost na brodzie, wydatne usta, i te oczy, ciemne chyba piwne oczy, które niezależnie od tematu opowieści i sytuacji jeden tylko potrafiły przybierać wyraz żalu i rozczarowania.. Jak przez mgłe docierały znów do uszu Lucasa słowa mówiącego Francuza..  –  A jednak czułem jak wymykaja się jej z rąk wyznawane dotychczas zasady twarde i stanowcze religii, która wyznawała. Liberalna Francja, jak mówiła, jej zwyczaje, rozłąka roczna z Polską sprawiły, że odeszła od ortodoksji, kto(r)ej hołodwała do tej pory… Ten brak chciała intuicyjnie, z pewnością jeszcze nieświadomie, wypełnić  wiarą i zaufaniem i stanowczą, wierną  postawą wobec wybranego mężczyzny… Tak- ha ha – to cytat z Madelaine, Magdy.. ona zawsze mówiła ” mój mężczyzna” … – hmm, nigdy w ten sposób do mnie nie mówiła – zainteresował się Lucas..
-…Francja sama, w jej kulturze, nie dawała jej zapewne oparcia.. Znów pamiętam jak mówiła – i nie wiem na ile to prawda – o rozbitych rodzinach, wczesnej samodzielnosvi dzieci, odrzuceniu wiary, liberalnym podejściu do zycia.. Wiara wyrastała z jej edukacji, jej domowego wychowania. Tam były źródła. Nie była, jak sądzę, jedyną Polka wychowaną w ten sposób, to inni raczej, ateiści, wolnomyślący, odbiegali od wzoru.. Francja.. Przyjeżdżała co kilka miesięcy, mieszkalismy razem. Uparcie utrzymywała, że jest katoliczką, praktykującą.. Chodziła do kościoła, wierzyła.. wierzyłem, że wierzyła. Hmm, a jednak czułem jak maleje jej pewność. Nie wiem, jak to odczuwała, być może tak, jakby traciła grunt pod nogami.. Uwielbiała Francję, była w niej zakochana. Myślałem sobie że tak oto przeistacza o kształtuje na nowo jej światopogląd liberalna Francja. O co zresztą chodziło? O powiedzenie sobie, że nie jest się już katoliczką? Sama chyba nie bardzo wiedziała. Wierzyła wciąż w swojego Boga, lecz coraz bardzie jsceptycznie, odrzucając prawa tradycyjne kościoła. Myslę, że pierwsza sprzeczność w jej umyśle, i pierwszy sprzeciw nastąpił w początkach już jej pobytu we Francji.. Nie znam dokładnie tej historii, nigdy w całości mi jej nie opowiedziała, zresztą.. jakie ja miałem do tego prawo? Tam więc, to bylo w 96 .. spotkała zdaje się mężczyznę, który pierwszy, szcześciarz – rozesmiał się jakoś smutnawo – zdołał przekonać ją o czystej miłości i czystym choć fizyucznym kontakcie, który mimo wszystko, z tego co opowiadała mi później , odczuwała jako niski, niegodny, grzeszny.. Ten facet był pierwszym, z którym współżyła seksualnie. – André zamilkł. Lecz tylko na chwilę
-Byliśmy razem ponad rok. Rok wytrwale i zdecydowanie. .. To duże uproszczenie, mam nadzieję, że mi Magda wybaczy, to tak jakby wierność katoliczmowi, jego zasadom, w momencie, gdy stawały się zbyt sztywne na warunki francuskie, zastępowała wiernością jedynemu kochanemu męzczyźnie, samemu ideałowi miłości. … Zdecydowanie.. Zdwało jej się, że znalazła to, czego szukała, i szczęście i cel w życiu… Trudno mi to mówić, ale zdaje mi się, że Magda po prostu zmusiła siebie samą do zawężenia perspektywy.. Chciała być przede wszystkim szczęsliwa ze mną.. dalej dopiero postrzegała studia, swą ukochaną literaturę i badania lieterackie i doktorat i pracę.. I ja uwierzyłem, że będzie szczęśliwa w tak ustanowionej hierarchii rzeczy… Niesłusznie.. Gdy powiedziała mi o poznanym w polsce mężczyżnie, dostrzegłem jak mało warta była jej decyzja wierności i jej zdecydowanie.. Czy ona w ogóle myślała o tym, jak ja się czu łem – Lucas z niesmakiem obserwował zachowanie mówiącego mężczyzny, jego twarz wykrzywioną grymasem bólu i żalu.. Jak bardzo musiał ją kochac.. Jak bardzo zdawał się jednak być słaby.. Wrastała niechcianie pogarda w oczach Lucasa.. słuchał jednak dalej André starając się nie ujawniać swych uczuc.. – Porzuciła mnie, mężczyznę którego dobrze znała, którego kochała.. ileż razy zapewniała mnie po tym.. dla tego.. tego kogoś, przygodnie poznanego faceta, pierwszego lepszego.. – Lucas czuł że Andre powstrzymuje w ustach potok wulgarnych epitetów, którymi ten miał ochotę obrzucić rywala.. Ha ha, gdyby Andre wiedział kim w rzeczywistości jest on sam! Oczywiście zawsze przedstawiał sie jako dziennikarz. .To było wiarygodne.. Hmm, chociaż.. któż to? Pierre, tak.. i Marek od razu wykryli podstęp. . Andre dalej snuł swoją smutno cierpką opowieść, która powoli zamieniała się już własciwie w skupisko domniemań i zapytań.. bez odpowiedzi….Lucas nawet jeśli je znał, nie zamierzał zdradzić się ani słowem…
– Jaki on jest? Czym jej zaimponował? Z pewnością jest młodssy ode mnie, dobrze zbudowany, silny.. nie taki szczupak jak ja… – Lucas nie odzywał się ani słowem.. Nie wyprowadzał Andre z błedu, który był przekonany, że Magda wciąz jest  z Pierrem… Rzeczywiście wuidział ogromną różnicę między tymi dwoma mężczyznami.. a jednak doceniał kobiece Magdy upodobanie do męskich delikatnych wrażliwych charakterów..jak ten, który posiadał Andre.
A co myślała o nim samym.. może nigdy już nie miał się tego dowiedzieć… Przecież nie wiedział nawet gdzie jest w tej chwili… Madelaine… Jak wygladała.. Wiedział tylko, że wciąz ma ten swój cudowny miły uwodzicielski ciepły głos…

Ona wciąż w Warszawie, z pamiętnikiem Kornelii Marii w ręku… 

– ….Czytam sobie dalej pamiętniki Korelii Malczewskiej.. Wybacz, jesli cię zanudzam.. Ale będe ci ją cytować co czas jakis. Odnalazłam moje alter ego w przeszłości, kobietę której wrażliwośc i doświadczenia bliskie sa moim.. A więc posłuchaj łukaszu (jakoś nie lubię twojego Lucas.. no, sam wiesz..), bo to co ona mówi ja myślę, co ja myślę, ona zapisała.. Moja Kornelia Maria.. : „Nie potrafiłam być wierna.. A właściwie nie, to nie tak… Każdy nowopoznany mężczyzna wzbudzał nadzieję, zakochiwałam sie, byłam wierna… Nie widziałam nikogo poza nim, lecz , to mijało i widziałam już tylko jak wiele mój ukochany miał wad.. i nie potrafiłam ich nie widzieć i denerwowały mnie coraz bardziej.. Kochankowie, narzeczeni.. tych można było porzucić… Kiedy jednak wyszłam za mąż.. Przyrzekłam przecie tę wierność. O Boże, przyrzekłam ją do śmierci! I to wspomnienie wciąż wracało i trwała we mnie świadomość błędu i grzechu… i wyrzuty sumnienia ile razy zakochiwałam się… jednocześnie nie przestając kochać mojego męża…”
Dlaczego wyszłaś za mąż, moja droga Kornelio? Wyszła za mąż mając dwadziescia lat… ile ja miałam lat wówczas, gdy myślałam o małżeństwie z André? Dwadziescia cztery? Nie tak dawno, minęly trzy lata, długie lata… Mam ich dwadzieścia siedem… I zapewne nie wypada mi już kolejny raz odmówić… kolejny raz odrzucić oswiadczyny.. Robię się stara, ha ha! Czuję się stara… samotna.. Wyjdę za Hakana, będę szczęśliwa, nie będę samotna, będę mu wierna… tak jak ty, Kornelio.. będę rozczarowana lecz wierna, jak ty, Kornelio…tak się stanie, Łukaszu..