Słona kropelka

– Spójrz – zawołał chłopiec – jak szeroko rozlana jest ta rzeka! – i pobiegł wzdłuż brzegu wyprzedzając siostrę.

Dzieci spacerowały nad brzegiem Wisły. Dzień był słoneczny i wietrzny. Początek kwietnia. Chłopiec miał osiem lat, dziewczynka o kilka lat więcej.

– Tak. Niektórzy nawet twierdzą, że nazwa Wisła oznaczała, że rzeka rozlewa się szeroko.

– Wiem, Vistula. To z łaciny

– Ja wolę myśleć, że prawdziwa nazwa tej rzeki była inna. Słyszałam taką historię od babci wiesz?

– No. Dawaj – zachęcił brat siadając na brzegu. Starsza siostra również usiadła i zaczęła opowiadać.

– Dawno dawno temu … – daruj sobie te wstępy, nie jestem dzieckiem – przerwał brat

– No to mogę w ogóle nie opowiadać – wykrzywiła usta siostra

– O rany.. dobra. To mów jak potrafisz

– opowiem tak jak opowiadała babcia… Więc… dawno temu, w kraju gdzie wody rzeki rozlewają się szeroko szeroko..

– A jednak – przerwał ze śmiechem brat – więc jednak coś jest w tej nazwie Wisła

– Oj nie przerywaj bo stracę wątek .. Więc tam w tym kraju rządziła cudnej urody królowa Wanda, która była tak piękna i potężna jak bogini. Niektórzy twierdzą dziś, że nazwano ją tak, bo już w dzieciństwie miała wielu zalotników, których mogła oczarowywać i łowić jakby na wędkę, którą była jej uroda i jej urok osobisty. Wanda jednak była Amazonką, i wolała pozostać samotna. Chyba była takim singlem.. jakby powiedziała mama

– kim? – nie zrozumiał brat. To z angielskiego?

– no tak, po prostu nie chciała wyjść za mąż. Rozumiesz?

– no pewnie, była singlem czyli nie miała nikogo do pary – roześmiał się brat

– właśnie. Okazuje się jednak, że mężczyźni się nie zrażali, i wielu przybywało prosić ją o rękę. I pewnego dnia przybył rycerz z ogromnym wojskiem i stwierdził, że podbije jej królestwo. Gdy nadjechał i stanął pod murami miasta, Wanda pojawiła się na wzgórzu, podobno tak ogromny bił od niej blask, że rycerz się przeraził. Wanda, mimo że stała daleko, wydawała się ogromną postacią na wzgórzu, jej szaty powiewały świetliście na wietrze, słońce oświetlało jej wysoką i szczupłą sylwetkę. Rzeczywiście wydawała się być wszechmocną boginią. Wtedy rycerz pokłonił się przed Wandą i zaniósł jej przez posła życzenia długiego życia i wszelkich błogosławieństw. I tego samego wieczoru odszedł i popełnił samobójstwo.

– Co?

– No podobno nadział się na miecze.

– To zupełnie jak sepuku. W Japonii rycerze którzy postawieni zostają w sytuacji niehonorowej, albo zmuszeni są do kapitulacji, popełniają samobójstwo.

– Oni nazywają się samuraje

– Właśnie, miałem to na końcu języka

– Dobra. W każdym razie Wanda podobno obserwowała tę scenę ze wzgórza, i zaraz potem zbiegła w przeciwną stronę nad brzegi rzeki nazywanej Wandą albo Wandalą od jej imienia.

Wyglądała wtedy w swojej białej sukni i jasnych włosach jak świetlisty anioł. Ale Wanda była rzeczywistą kobietą, z ciała, krwi i kości. Tylko kilka kroków dzieliło ją już od rzeki, która nad samym brzegiem otoczona była pasmem żółto-szarego piasku. Wanda stanęła nad rzeką, woda dotknęła jej stóp. Może myślała o swojej przyszłości, może o przyszłości swojego rodu i państwa, a może było jej po prostu żal młodego rycerza. Dość, że z jej oczu spłynęły łzy. Wanda podniosła dłoń, starła łzy i położyła dłoń na powierzchni wody. Zauważyła wtedy jedną maleńką srebrzystą kropelkę, której sercem było ziarenko soli. Strąciła ją delikatnie do rzeki mówiąc

– Płyń. Płyń do morza. Płyń, bo tylko tam poznasz czym naprawdę jest sól. Dowiesz się kim jesteś. A po drodze opowiadaj o królewnie Wandzie.

Słona kropla łzy wskoczyła do rzeki i popłynęła z prądem. Bardzo pragnęła dotrzeć do morza. Była go ciekawa. Mijały dni i noce. Do morza wciąż było jednak bardzo daleko. Aż tu pewnego poranka kropelka poczuła, że coś ją wyrywa z toni wodnej i unosi hen, w górę.

W chwilę potem wisiała już bezradnie na pustym haczyku przed nosem brodatego mężczyzny.

– Kim jesteś? – zapytał rybak – oczekiwałem wielkiego szczupaka nie ciebie. Więc wytłumacz się, co robisz na mojej wędce, taka okrągła, srebrna i błyszcząca.

– Jestem kroplą łzy królowej Wandy , która zapłakała na widok ginącego rycerza. A może i nad sobą – zawahała się kropelka. I zaczęła opowiadać rybakowi całą historię

– Hmm, to ciekawe. Wiesz? Zabiorę cię do swojej chaty. Opowiesz mojej żonie całą tę historię. Zapoznam cię z moimi kwiatami w ogrodzie. One kochają krople wody

– O nie. Kwiaty są miłe, ale nie lubią słonej wody. A ziemia jest żarłoczna. Zginę tam i nigdy nie dotrę do morza i nie dowiem się kim jestem. I nie spełnię obietnicy danej Wandzie.

– A więc wracaj do rzeki i płyń dalej, kropelko.

– żegnaj rybaku. Ale obiecaj mi, że i ty opowiesz innym o królowej Wandzie i rycerzu.

– Obiecuję. – I kropla wskoczyła do rzeki i znów dała się unieść prądowi ku morzu. Mknęła tak wiele dni. Aż pewnego znów…

– Kim jesteś? – zapytała dziewczynka wyciągając swoje wiaderko z przerębla i spoglądając na srebrzystą kropelkę – jesteś inna niż woda w rzece, i inna niż zamarznięte sople na obrzeżu przerębla. Kim jesteś?

– Nie jestem ani soplem ani kroplą rzecznej wody

– Jesteś kryształkiem? Diamentem? Chodź, zawieszę cię na szyi..

– Nie nie podnoś mnie. Zmarzłam okropnie i czuję się fatalnie.

– Nie jesteś całkiem zamarznięta jak sopel, jesteś jak piękny kryształek , trochę zamarznięta a trochę wodnista. Piękna.

– Czuję że mogę upaść i rozpaść się na tysiąc kawałków. Wrzuć mnie z powrotem proszę

– Nie, nie chcę! Nie oddam cię rzece. Nikomu cię nie oddam. Jesteś moja – upierała się mała dziewczynka

– Jeśli mnie nie oddasz zginę, upadnę i potłukę się. Albo rozpuszczę się na twoim ciele i nigdy już nie dotrę do morza i nie dowiem się kim jestem. Czy chciałabyś tego?

– Nie, chyba nie – mała zamyśliła się – To musi być bardzo przyjemne wyruszyć w podróż i odkryć kim się jest naprawdę. Żegnaj i powodzenia. – opuściła smutno głowę i zanurzyła z powrotem swoje wiaderko w przeręblu. – A jeśli kiedyś będziesz tędy wracać przypłyń i opowiedz mi wszystko czego się dowiedziałaś. – ostatnie słowa mówiła bardzo szybko, ale kropelka już zniknęła w rzece i nie wiadomo czy je słyszała…

Płynęła teraz wolniej, bliżej dna, ale nurt wciąż pchał ją tam gdzie chciała, ku morzu. Aż pewnego dnia znów

– Kim jesteś? – zapytał szczupak machając płetwą tuż przed nosem małej srebrzystej kropelki, która próbowała mu zwinnie uciec.

– Opowiem ci jeśli obiecasz mi, że nie zrobisz mi krzywdy

– Zgoda.

– Jestem kroplą łzy królowej Wandy , która zapłakała na widok ginącego rycerza. A może i nad sobą, bo właściwie to nie wiem tego na pewno. A było to tak – I zaczęła opowiadać szczupakowi całą historię

– Ciekawe – Szczupak zamyślił się, przycupnął przy kamieniu i słuchał. A gdy kropelka skończyła opowiadać zapytał – Czy chciałabyś dotrzeć do morza szybciej i bezpieczniej? Znam rybe, która właśnie zmierza w kierunku morza. To młody łosoś. On też chce poznać morze i tam dorastać. Jeśli będziesz chciała, może cię też kiedyś zabrać w podróż powrotną do twojej królowej Wandy. Ale to podróż pełna niebezpieczeństw.

– O dziękuję, to wspaniały pomysł. – I niedługo potem kropelka spokojnie wędrowała bezpiecznie uczepiona ciała małego wesołego łososia. Minął miesiąc, dwa… Aż tu pewnego dnia… to było to! Słoność morza. Jego kojący szum. Kropelka poczuła się inaczej, spokojniej. Poczuła, że jest W DOMU. Poczuła, że jest CZĘŚCIĄ WIELKIEGO MĄDREGO I NIESKOŃCZONEGO.

Siostra skończyła opowiadać i dzieci siedziały zamyślone. Może myślały o tym jak przyjemnie byłoby teraz znaleźć się nad Bałtykiem. Chwilę później już ich nie było na brzegu.