BO TRZEBA ZAAKCEPTOWAĆ ŻE UMRZESZ ..BY W PEŁNI ŻYĆ ..PO SWOJEMU
Między nami jaskiniowcami…musiałabym strasznie nie łączyć kropek (a jak wiadomo łączę świetnie bo mój mental , połączenia duchowe, dziala super sprawnie ) by tego nie widzieć czarno na białym.
Mam wiele inkarnacji w Tybecie, Indiach wedyjskich czyli i Pakistanie, miałam męża Pakistanczyka, mam Peruwianczyka, dotknelam tamtych terenow i były wibracyjne moje, dotknelam Francji i Niemiec,
uważam że miałam setki inkarnacji zakonnych, mniszych, w tym przywlaszczam sobie totalnie Joannę d’Arc – miłość od dziecińśtwa, Hildegardę z Bingen, a znajomi dorzucają mi Juliannę z Norwich, bo podobno „ta sama twarz”, no nie wiem, ale myślę tak samo — i podczas gdy napisanie „pierwszej anglojęzycznej ksiażki” bardzo jest dla mnie ok, to już rzucona plotka, że się zamurowała żywcem na 10 lat z jakimś dzieckiem do towarzystwa ! wydaje się absoutnie creepy i okrutne… ale co ja tam wtedy wiedziałam o mężczyznach i dzieciach, zapewne…
W tej inkarnacji nawet całe dzieciństwo spędzałam w pozycji medytacyjnej z jedną lalką przyklejoną do ręki, kilka godzin, bez siusiu i mamusiu. (Dziś zdiagnozowali by mi autyzm.) A na dzieci zdecydowałam się okolo trzydziestki. Jeszcze do 27 roku życia chciałam być.. zakonnicą.
Mój matrix twierdzi ze strony wedyjskiej astrologii, że po prostu urodziłam się w okresie Jowisza. Proste nie ? Wyznawczyni Guru (nazwa Jowisza) która nienawidzi wszelkich utartych ścieżek i szefów w realu..
Po co ja żyję ? – można zapytać.
Po co ląduję, trochę jakby realnie bez sensu w różnych miejscach świata, na jakiś czas…
Ale energia wie po co
A teraz jestem w Peru… Spotykam rodzinę z dziećmi o układach astrologicznych tak podobnych do moich, i moich znajomych wiedźminów i wiedźminem że to aż dziwne ..
Coś się będzie działo. Coś wspólnie będziemy działać. Przemieniać energię świata z pozycji Peru będziemy.
Peru jest jakby jakimś początkiem i domknięciem.
Peru jest jakimś lustrzanym odbiciem Polski.
Peru jest wzmocnieniem Polski.
Ja. Ta zakonnica. Nawiązuję w tej inkarnacji dużo połączeń w miejscach od których biali ludzie, z enklaw trzeciego świata , stronią .
Nawiązuję połączenia z mieszkańcami.
Żadne luksusy.
W UAE jadłam z hindusami na podłodze, w Peru mieszkam bez łazienki i ciepłej wody z wychodkiem na końcu podwórka (w sumie tak jak na Podlasiu )
A tymczasem po raz dwudziesty któryś znów nadeptuję i dziś i niszczę swoje ulubione okulary.
Czegoś nie chce widzieć ?
Zapewne tego że jak zwykle , kurwa, wcale nie będzie łatwo
Tuż przed zepsuciem okularów zaśpiewałam piosenkę Sinatry którą wolę w wykonaniu Presleya którego wykończyli (ły narkotyki ale przecież bez powodu w wysokich układach medialnych narkotyków się nie bierze…)
Tymczasem Sinatry nie. Bo był.. w nieco innym układzie …
My way
Brzmi mi lepiej u Presleya
Zaśpiewałam
„I had my share of losing … But did it my way „
A tuż przed zaśpiewaniem piosenki przejrzałam email i był tam jeden w spamie od „Mary” ..
Maryśki czyli Mory śmiertelnicy
Albo mojego Alter ego bo na drugie , po babce mam Maria
Wisi nad tobą klątwa … „
A bo jedna, kur…wa?
Viedma w Peru
My way

